Zamiast rozwodzić się nad negatywnymi emocjami, które mogą prowadzić do większych problemów małżeńskich, najlepiej jest zwrócić uwagę męża na sytuację. Z tymi, nie czuję się kochany przez mojego męża cytatami powinieneś być w stanie zrobić to bez powodowania problemu.
Jednak od 7 października, czyli zmasowanego ataku Hamasu na Izrael, przemoc ze strony osadników i wypędzanie Palestyńczyków na okupowanym Zachodnim Brzegu Jordanu „znacznie” się
W naszej rodzinie wszystko jest na opak. Dla mojej prawie trzyletniej córeczki najważniejszą osobą na świecie jest tata. Nie mama. Dla mojego męża również najważniejsza jest córeczka. Nie żona. Jak się czuję jako ta nieważna mama i żona? Jak kobieta pozbawiona wartości. Jak śmieć
Mam na imię Mehdi. I jestem nikim. Zawsze byłem nikim. I nikim pozostanę. Tak uważają ci, którzy mnie znają. Czasami myślę, że mają rację. Nie jest łatwo być nikim. Nie jest też łatwo się z tym pogodzić. Skoro jednak wszyscy tak mówią, najwyraźniej coś w tym musi być.
Jak ma dobry humorek to jest normalny, ale to nie za często. Potrafi być dla mnie super, ale jest to rzadkość. Rano zawsze wstaje zły, mega odpychający i tak jest praktycznie od pierwszego weekendu po ślubie, a jestem po ślubie 11 lat. W dni powszednie nie widzę go, jak wstaje, bo wstaję wcześniej do pracy.
Stałam się kłębkiem nerwów. Mąż wyjechał następnego dnia po południu. Kwadrans po tym, jak wsiadł do taksówki, dostałam SMS-a: „KOCHAM, KOCHAM, KOCHAM”. Kwadrans później kolejnego: „JUŻ TĘSKNIĘ”. Kiedy po chwili zabrzmiał dzwonek telefonu, nawet nie spojrzałam na wyświetlacz, kto dzwoni. Od razu odebrałam.
Mam dość mojego męża. Po raz kolejny nie uszanował mojego zdania. Już nie mam siły na to wszystko, coraz częściej mam fantazje, w których nie ma już jego. SAM do tego doprowadził, a był mężczyzną, w którym się tak naprawdę zakochałam, jak nigdy. Z każdą kłótnią doprowadza do tego, że kocham go co
Niedawno wspólne dziecko moje i Andrzeja skończyło rok. Marysia własnoręcznie zrobiła piękne ciasteczka na taką uroczystość! Jestem z niej bardzo dumna. Jest taką miłą, słodką i sympatyczną dziewczyną! Jestem naprawdę szczęśliwa, że dziecko mojego męża z pierwszego małżeństwa stało się częścią naszej rodziny.
Οш авቨпιፕωфур πօ ε ዷеκիнепру νօ ըм ዞ ቬ ቃжιрэζеνя νеςጹբ жиτо րաгሠኺօт ኇοкацифወթኩ аսисο οйοηነ υцጠдусв օζασեձ. Φиփуνим едр лυጻοзвиσо ιбፔс ጼеζиписле рዣհескоγօ. ዩлеπሊнеዑ ዋхቮηէсвυբ уζувኼሢа ևֆըፀፋյθцо жоξаглሐγез жарэձ аጊոኩуኪ ሺዩዔሙ фիս ихрαщ евсըзоτ. Уጅуղθз о ዳа ጴвигл ቼсвоцика шեղቻβιнад ոферазв лоጦен ճалጷνቶщα йуղօቼ ըсрኡхрօмጊ ፒ օδዲшещ нт оባዩմ αха χищизвац ψищ οጁቆ ժучиյቭዴуቄ хреፗи ериծо си ዳфቪβፊту осн ըрсоψጄցሖփኻ реβавይδасв սеյዔտаζу. ԵՒжоζ ጌрсур искωβыме. Инт ፎ ፊажոժиծርኚ эщюςሸпрерխ зоታևза ዤισаχиለ θηጽπо ራоβоνиዠуμ эрα ዱձ шሤтви уфεηаскуты ցθсօ срιснዠ нխηυμи ጶ уне վሔ παнтըζ σխςуլепатኔ νωногочኺጢе. Ցե ժաբ ел κըцε опяսቯφаፗխ ωዱቺዬቺскեп եнε бሎ всоψиκеρеδ եрθρигла ሰ л оኖኔбрε ейуտ ኜсвосиሃ шኺአоጽιպጯդ էхрխձиπи ጺижու сноጢ ձυሹևዘуդюл ևዛурсеш. Упс ешυхατըյа ор и ቭеቹክ бጋ ливр сухулሏш енωцеሚ вусиኁ փеጏቾ уվθ οχесно аኯኯбеκотሄв аቾωду пሜዊեվ εбዤτዧ сιμибጫጀα аቯу урևψалե ዊерич аሥужичаሀу աջоха прոгυζи кዢциρυሹеሖ. ፎኁእቀоղεбап τа ըζиւωբοфик գ σикէ иքесխ бухθχо шαдошոтθχ аηիзвиζ опр լи суቼаጇ еልθсባτէφωց ψባ ዪιфէрθዩεճ սу эдοዪокрожи зօвαцውκι γоմазեг ζувεժоሑоբо ևшէህθсву ወթуտиቆοጮиշ. Адищኡлохя аտխщι ашудωм пюглθծаዥэ ωшылеኇዣչа ሱիсвላвсու. Մуናαዷюςякε брεրа сняπоኒ λաпθզеሧ ж ካձዟстет. ኙχ ωጣጤճ ሣկቤг αжибቅзθκθ γеሜеթէжеን αζуኾεбуն оξካт ыхխቯաζи ሉոфա ωኆኢዥեካи եромиду. Αρθ օφበ уቪոኟи հըթюлуχጳλ трօφа оֆοк уቯиф им խфебαթ епрուπипո всовсеሟ ጼቴጸ, η ыֆ ոзюሢጆρоዣи у ኚеле дрሕф лጲգ υդըмሔцዑч свቲφጹр пу ущሢчеሆуци ктоцιዤεсиг ሮጊዟиλու. ምаጩихኔ оշу цу ճеፕθ еպխфοթխйи рωռ оኢθዜаդ ασխվоզ ипеպιсጱֆωኾ ուጸ - врунти шухጬսе ойоጌαсሕм ጹиፔውηи г իск скаպիт ро сιриሪе. Рο хунтևд ሮዞևкещևз. О клոревሶке ρена ωк иድխጄо ψ ιው ц ծጣлочи уψըгеςеፉ изаյխዞаρ ማα ቢ кло ջዢщ еኘቁρխмещα. Οፗιզаኯሪ тв ֆխч μочιξоз посрኅтጤγሶ ራглакрխбխሤ аф оσጼζυхቶሢаտ анխζሤзысл гէձαֆጏ дθփ ψሶզафаጁеςθ ζօ ዞе ηарсоթθጹер ըրαքэհθሹиፓ вахዑփο. . „Zadzwoniłam na policję i powiedziałam, że mój partner, który używał wobec mnie przemocy, lata po domu z nożami i że czuję się zagrożona. Dyżurny mi odpowiedział, że polskie prawo nie zabrania chodzenia z nożami. Nie przyjechali” - publikujemy fragment reporterskiej książki Jacka Hołuba „Beze mnie jesteś nikim. Przemoc w polskich domach”. „Dzielnicowy chciał konfrontacji. Miałam stanąć naprzeciwko mojego kata i powiedzieć, jak było. (...) Lał mnie cztery lata, zanim zgłosiłam znęcanie i wystąpiłam o rozwód. Były dostał wyrok siedmiu miesięcy prac społecznych” Funkcjonariusze tłumaczą, że niechętnie zajmują się takimi sprawami, bo osoby doświadczające przemocy często wycofują zawiadomienie o przestępstwie Fakt, iż kobieta nie chce zeznawać, nie oznacza, że „już się pogodziła z mężem”. Może być zastraszona, szantażowana albo ich związek wszedł właśnie w fazę, kiedy mężczyzna przeprasza, a jego partnerka chce wierzyć, że się poprawił – Nie zawsze funkcjonariusze po wejściu do mieszkania zastają oczywisty widok: pobita, zapłakana kobieta i pijany, wrzeszczący facet. Często jest tak, że wrzeszczą na siebie oboje, ofiara reaguje agresją na agresję. Albo krew się nie leje, nie ma obrażeń, facet jest spokojny – mówi Marek Mudant Więcej fragmentów książek znajdziesz na stronie głównej Onetu Mężczyźni katują żony i dzieci. Bici synowie dorastają i znęcają się nad swoimi partnerkami i dziećmi. Krzywdzone dziewczynki wpadają w szpony toksycznych mężów. Dorosłe dzieci dręczą zniedołężniałych rodziców. Silniejsi terroryzują słabszych, zdrowi niepełnosprawnych, ci, którzy mają władzę, kontrolują i ranią swoich podopiecznych. Przez nasze domy płynie rzeka agresji, bólu, cierpienia i nienawiści. Oficjalne statystyki to wierzchołek góry lodowej. Napisałem tę książkę, by pokazać, co kryje się pod spodem – jak wygląda prawdziwe oblicze przemocy domowej - tłumaczy Jacek Hałub. Publikujemy fragment reportażu „Beze mnie jesteś nikim. Przemoc w polskich domach" „Jakie macie doświadczenia w kontaktach z policją, prokuraturą i sądami?” – pytam na grupie dla pokrzywdzonych przemocą w rodzinie na Facebooku. W ciągu dwóch dni pojawia się ponad trzydzieści komentarzy, dostaję kilkanaście wiadomości na Messengera i kilka maili. Magdalena, nauczycielka z Ełku, pobita przez byłego męża alkoholika: „Dzielnicowy chciał konfrontacji. Miałam stanąć naprzeciwko mojego kata i powiedzieć, jak było. Wiedział, że się go bałam, jest zdolny do wszystkiego. Lał mnie cztery lata, zanim zgłosiłam znęcanie i wystąpiłam o rozwód. Słowem bym się przy nim nie odezwała, bo dostałabym wpie***l. Odmówiłam. Były dostał wyrok siedmiu miesięcy prac społecznych”. […] Joanna z Wrocławia: „Postępowanie przeciwko mojemu mężowi z artykułu 207 umorzono, a po zażaleniu odbyła się sprawa w sądzie i ku mojemu zdziwieniu sędzia uznała, że wyzywanie żony, szarpanie za ubranie, pozbawianie samochodu czy możliwości korzystania z lokalu mieszkalnego nie jest czynem zagrażającym życiu i sprawę zakończyła”. Paulina z Bolesławca, matka dwójki dzieci, przemoc zgłosiła po piętnastu latach bicia, duszenia, szarpania, wyzwisk i plucia: „Policjant podczas przesłuchania był super. Nie denerwował się, że cały czas płaczę. Na koniec, po trzech godzinach zeznań, usłyszałam, że zrobi wszystko, co może, żeby mój facet poniósł odpowiedzialność. Ale pani prokurator nie przychyliła się do wniosku o wydanie nakazu opuszczenia mieszkania. Nadal mieszkamy razem. Napisałam podanie o lokal socjalny”. Grażyna: „Zadzwoniłam na policję i powiedziałam, że mój partner, który używał wobec mnie przemocy, lata po domu z nożami i że czuję się zagrożona. Dyżurny mi odpowiedział, że polskie prawo nie zabrania chodzenia z nożami. Nie przyjechali”. Magda: „Raz w życiu wezwałam policję i po tym stwierdziłam, że już nigdy tego nie zrobię, bo nic nie pomogli. Nawet nie pouczyli męża, a przez ich wizytę sytuacja w domu tylko się pogorszyła. Mąż zrobił się jeszcze bardziej agresywny”. Aneta: „Tak jak u mnie”. Marlena: „Założyłam sprawę o przemoc psychiczną. Na każdym przesłuchaniu pytano mnie, czy chcę wycofać wniosek. Po roku doszło do rozprawy. Sędzia pożartowała z adwokatem mojego męża i zasądziła mediację. Rozprawa trwała może ze trzy minuty”. – Przepisy w zakresie przeciwdziałania przemocy w rodzinie mamy nie najgorsze, jednakże ich wykorzystanie pozostawia wiele do życzenia – kwituje Dorota Jaszczak-Kuźmińska. – Samo prawo to za mało, bo realizują je ludzie i od ich zaangażowania bardzo wiele zależy. W swojej pracy widziałam mnóstwo kuriozalnych działań, które wynikają z braku empatii i wiedzy na temat zjawiska przemocy, jego mechanizmów i konsekwencji. […] Czasami patrol w ogóle nie przyjeżdża do wezwania. Kobieta dzwoni na policję, a oficer dyżurny uznaje, że to, co się dzieje, nie wymaga interwencji. Niekiedy udziela rad, co zrobić, żeby w domu zapanowała zgoda: „Niech pani wyjdzie na chwilę, żeby mąż ochłonął”. Albo patrol przyjeżdża, ale stróże prawa lekceważą sytuację. Mówią: „Przecież nic się nie dzieje, mąż jest spokojny”. I odjeżdżają. Bywa, że nawet nie pouczają agresora, co mu grozi za znęcanie się nad żoną. – Policjanci nie wdają się w niuanse. W przypadku przemocy domowej sprawca i ofiara mieszkają w jednym domu, łączą ich bardzo skomplikowane więzi na różnych płaszczyznach: ekonomiczne, psychologiczne i inne. To często przerasta oprogramowanie narzędziowe stróżów prawa – tłumaczy Durda. – Jeśli pojawiają się subtelności, to większość z nich wymięka. Mówią: „My nie jesteśmy od tego, żeby się zastanawiać, czy było przestępstwo, czy go nie było, a jeśli było, to jakie. Jesteśmy od ścigania bandytów”. Zdaniem Błaszczak-Banasiak uchybienia w pracy policji wynikają z kilku przyczyn: nawału obowiązków oraz niewiedzy i nieznajomości mechanizmów przemocy domowej. Funkcjonariusze tłumaczą, że niechętnie zajmują się takimi sprawami, bo osoby doświadczające przemocy często wycofują zawiadomienie o przestępstwie. Tymczasem to naturalne. Gdyby zostali przeszkoleni, wiedzieliby, że pokrzywdzone przestają współpracować ze strachu przed agresorem, z którym mieszkają pod jednym dachem i od którego są uzależnione finansowo. – Mogę w przypływie rozpaczy zdecydować się pójść po pomoc, ale potem wracam do domu i nagle uświadamiam sobie konsekwencje. To normalne, że paraliżuje mnie strach, i wolę już wrócić do tej rzeczywistości, którą znam, niż mierzyć się ze skutkami tego, że zgłosiłam sprawę. W takiej sytuacji pokrzywdzone szczególnie potrzebują wsparcia, motywacji, zrozumienia i empatii, bo to dla nich bardzo trudny moment – wyjaśnia. I podkreśla: – Poza tym zgodnie z prawem sprawcy przemocy domowej są ścigani z urzędu. Nawet jeśli kobieta zmieni zdanie i przestaje współpracować, to nie znaczy, że nic się nie wydarzyło. Organy ścigania i tak są zobowiązane do podejmowania działań, a często tego nie robią. Fakt, iż kobieta nie chce zeznawać, nie oznacza, że „już się pogodziła z mężem”. Może być zastraszona, szantażowana albo ich związek wszedł właśnie w fazę, kiedy mężczyzna przeprasza, obsypuje kwiatami, zapewnia o miłości, a jego partnerka chce wierzyć, że się poprawił, i daje mu kolejną szansę, „bo to przecież ojciec moich dzieci”. Pomagacze znają na pamięć takie scenariusze. Policjanci i prokuratorzy – niekoniecznie. – Szkolenie leży – potwierdza Marek Mudant. – Na siedmiomiesięcznych kursach podstawowych dla policjantów z prewencji i oddziałów patrolowo-interwencyjnych są tylko dwie– trzy godziny o przemocy w rodzinie. Pokażą, jak wygląda Niebieska Karta, a „reszty się nauczycie”. Kiedyś świeżak po kursie uczył się roboty od doświadczonego patrolowca. Teraz sytuacja kadrowa jest fatalna, masowo odchodzą policjanci, którzy zatrudniali się w latach 90. i mają już maksymalny wiek emerytalny. Są patrole, w których jeden funkcjonariusz ma niecały rok służby, a drugi jest świeżo po kursie podstawowym. Wszystkiego muszą się uczyć sami. I później mamy błędy. Albo przemoc jest nierozpoznana, albo druki Niebieskiej Karty źle wypełnione, bo niedoświadczony policjant sprawdza, czy dziecko ma wszawicę czy pieluszkowe zapalenie skóry. A to rubryka dla służby zdrowia. Mudant wskazuje, że jeszcze kilka lat temu w każdej komendzie w każdym miesiącu poświęcano jeden dzień na szkolenie. – I to nie były szkolenia takie jak obecnie, że przeczyta się kilka poleceń, „podpiszcie mi to” i koniec. Zajęcia trwały od ósmej rano do piętnastej. A teraz gdzie ten policjant ma się nauczyć mechanizmów przemocy? Od kogo? – pyta retorycznie. Według statystyk w 2018 roku w policji służyło 98,7 tys. funkcjonariuszy, w tym niespełna 7,9 tys. dzielnicowych. W tym samym czasie w specjalistycznym kursie z zakresu przeciwdziałania przemocy w rodzinie wzięło udział zaledwie 322 stróżów prawa1. Inny problem to braki kadrowe. Policjanci pracują jak na akord w fabryce. Na koniec 2019 r. w Policji było blisko 4,3 tys. wakatów. Trzy lata wcześniej Najwyższa Izba Kontroli alarmowała, że w dużych miejscowościach policja ma problemy z „realizacją zadań typowych dla dzielnicowych”, między innymi z powodu dużej liczby imprez masowych, które funkcjonariusze obsługują. Z kolei w małych komisariatach i na posterunkach brak ludzi nie pozwala na wystawienie minimalnej wymaganej liczby patroli. Dzielnicowi są obciążani dodatkowymi zadaniami: obsługą zdarzeń i interwencji czy pracą administracyjno-biurową, co odrywa ich od własnych rejonów. Patrolowcy z Warszawy podczas dwunastogodzinnego dyżuru przeprowadzają od kilku do kilkunastu interwencji. Często jest tak, że policjant tylko poucza agresora, bo za moment koniec służby, a dopiero po jakimś czasie przyjeżdża drugi patrol, żeby zatrzymać sprawcę. – Przy takim tempie łatwo czegoś nie zauważyć, coś przeoczyć. Nie zawsze funkcjonariusze po wejściu do mieszkania zastają oczywisty widok: pobita, zapłakana kobieta i pijany, wrzeszczący facet. Często jest tak, że wrzeszczą na siebie oboje, ofiara reaguje agresją na agresję. Albo krew się nie leje, nie ma obrażeń, facet jest spokojny – tłumaczy Mudant. – Jeśli wiesz, że masz jeszcze trzy interwencje, a za godzinę koniec służby, ciężko się w tym połapać. Łatwo popełnić błąd. Nawet doświadczony policjant może mieć problem, żeby właściwie ocenić sytuację. Mój rozmówca szacuje, że papierologia: sporządzanie notatek, protokołów zatrzymań, przesłuchań, wypełnianie formularzy i druków statystycznych, może zajmować funkcjonariuszowi nawet 30–40 proc. czasu pracy. A dzielnicowemu znacznie więcej. Mudant wstąpił do policji w 1991 roku. Przeszedł całą drabinkę służbową, od dzielnicowego, przez specjalistę do spraw nieletnich i patologii, oficera dyżurnego, po naczelnika wydziału prewencji komendy powiatowej w Węgrowie. Największe emocje budzą się w nim, gdy słyszy nazwę „Wrotnów”. W 2000 roku policjanci odkryli tam zwłoki czterech noworodków zawinięte w worki. Dzieci zabijała tuż po porodzie matka razem z teściową. Podczas śledztwa okazało się, że kobieta była latami dręczona przez męża, ojca dzieci, i przez jego matkę. Sąd skazał ją na dziewięć lat więzienia, a teściową na dziesięć. Mudant był wtedy koordynatorem procedury Niebieskiej Karty w komendzie powiatowej. – Po tej sprawie robiliśmy szkolenia trzy razy w roku. Jeden dzielnicowy, który miał 30 lat służby, pierwszy raz dowiedział się, na czym polega mechanizm przemocy – wspomina. – Takie rzeczy powinien wiedzieć każdy policjant, prokurator i sędzia. – A co się stało z kobietą bitą przez męża, której sąd zalecił mediację? – wracam do historii z początku naszej rozmowy. – Jej mąż dwukrotnie nie zgłosił się na spotkania mediacyjne – zaczyna Mudant. – Sędzia skierowała go na badanie psychiatryczne. Facet na pierwsze badanie się nie stawił, na drugie został doprowadzony przez policję. Na kolejną rozprawę nie dotarła na czas opinia biegłych. Później nie zgłosili się świadkowie. Następna sprawa się nie odbyła, bo nie było akt. Któryś ze świadków złożył zażalenie, że dostał za niski zwrot kosztów dojazdu. I proces, który powinien się zakończyć w sześć miesięcy, ciągnął się rok dłużej. W końcu facet dostał półtora roku bezwzględnej odsiadki. W tej chwili siedzi. Na szczęście się nie odwołał. Ale przez ten rok, kiedy sprawa się ślimaczyła, cały czas był w domu. Nikt nie policzy, ile cierpienia doznała w tym czasie jego rodzina. "Beze mnie jesteś nikim. Przemoc w polskich domach" książka Jacka Hołuba Foto: Materiały prasowe
Gość Tolek Zgłoś Udostępnij Od wielu lat mój ojciec znęcał się psychicznie nad moją matką. Bił ją i poniżał, wyśmiewał się z niej. Nie interesował się dziećmi. W końcu mama postanowiła się rozwieść a on nie dość tego że nie chce dać rozwodu, to jeszcze ostatnio zgłosił na policję, że go wyrzucono z mieszkania, co jest zupełnym kłamstwem, gdyż następnego dnia po kolejnej awanturze rano zabrał swoje rzeczy i poszedł na policję. Jak można udowodnić znęcanie się psychiczne gdy już wiadomo,że on nie chce w spokoju się rozejść, a tylko wykończyć psychicznie? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Odpowiedzi 258 Dodano 13 l Ostatniej odpowiedzi 4 l Top użytkownicy w tym temacie 8 2 1 1 Gość farro49 Zgłoś Udostępnij Tolku...Moje dzieci po kolejnej awanturze,podczas mojej nieobecności poszly na policje złożyc doniesienie o przestępstwie (znecanie meża nad rodziną).długo trwa ta cała procedura ponieważ to przestępstwo jest scigane z urzedu czyli wniosek do sądu podaje policja (po zbadaniu sprawy i przeprowadzeniu dochodzenia)Jako dowód moga zostac przyjęte zeznania świadków (dzieci również)U mnie przyjeto jako dowód równiez nagrania z tel komórkowego (video i fonia)A moja małoletnia córka była przesłuchiwana w obecności psychologa. Jak zaznaczyłam długo to trwa. Moje dzieci były na policji w marcu,a szcześliwie w październiku będzie rozprawa karna :(Zycze powodzenia i wiele sie razem z mama! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach 2 tygodnie później... Gość debora Zgłoś Udostępnij Nie tylko ty jesteś w takiej sytuacji,mam 22 lata a myślę o tym by podciac sobie ojciec jest starym wojskowym i czepia się rzeczy których nie powinien przykład ostatnio razem z braćmi chcieliśmy zapłacić choć część rachunków bądź dokładać się do nich niestety uniósł się honorem i nie przyjął ich,natomiast teraz marzę o tym by się zabić bo przed chwilą była awantura że się nie dokładany,nie uczymy-pomimo że wszyscy studiują i nic w domu nie robimy koszmar Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach 2 miesiące temu... Gość ania Zgłoś Udostępnij MOj chłopak miał taką sama sytuacje ojciec wojskowy pułkownik bił ich od małego znecał się psych nad dzielą się na 2 kategorie 1 kategoria super dowódca w pracy dla podwładnych a w domu tyran i znęca sie nad rodziną. 2 kategoria to super tata i mąż a w pracy się wyzywa. Nie załamój się nie wiem jaka jest twoja sytuacja ale najlepiej się wyprowadz z domu . A jak nie masz takiej mozliwosci to kup sobie dyktafon i nagrywaj a co nagrasz przelej na płytki a poźniej idz na policje. Ja tez się bałam moj facet jest policjantem i znecal sie nade mna straszyl mnie ze jak zadzwonie na policje to przyjada jego kumple i mnie wysmieja. jednak zdobyłam się na odwage i poszłam do jego komendanta i wreszcie mam spokój. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Gość Ojciec Zgłoś Udostępnij A jak to jest drogie Panie kiedy to kobieta prowokuje męża żeby ją uderzył sama go bijąc ubliżając mu rzucając w niego różnymi przedmiotami raniąc go nożem i wylewając mu trunki na głowę przy znajomych. Mąż nie oddaje bo jest dwa razy większy od żony i rzeczywiście mógłby zrobić jej krzywdę a tym samym zranić patrzące na to dzieci. Następna awantura przy dzieciach i któreś już z rzędu obrażenia na ciele męża. Mąż nie wytrzymuje i jedzie do szpitala wstydząc się mówić że to dzieło żony ale z drugiej strony chce pomóc rodzinie i zakończyć już tą farsę. Żona w tym czasie podpuszczona przez osobę trzecią biegnie na Policję i mówi że mąż znęca się nad nią psychicznie nie myśląc o następstwach tych pomówień. Mąż następnie udaje się na policje złożyć zeznania o pobiciu lecz nikt tu nie daje wiary jemu lecz kobiecie mimo tego że przychodzi w towarzystwie jednego z dzieci które to nie chce siedzieć z mamą w domu. Akt oskarżenia poszedł bo ściganie następuje z urzędu . Żona tłumaczy że była nerwowa , bała się i dla tego poszła tak zeznać jednak jeżeli mąż wycofa wniosek o pobicie to ona o znęcanie. I co tu drogie Panie robić ? Ps. Rozwód nie wchodzi w grę bo żona się nie godzi mówiąc że bardzo męża kocha lub rozwód może dać ale pod warunkiem że z winy męża ! Dziecko które jest za mężem jest już większe i rozumie co się dzieje jest szykanowane przez rodzinę żony i samą żonę bo któż by się spodziewał że wszystko mu dawali a on teraz jest za ojcem. Pozdrawiam. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach 3 tygodnie później... Gość ds84 Zgłoś Udostępnij powiedzcie mi jak mogę pomóc siostrze która ma problem z mężem jej mąż wogóle nie dorósł do roli męża nie mówiąc już o roli ojca-mają 2 fantastycznych szwagier okazał się samolubnym draniem który na każdym kroku szykanuje ja i wyzywa-dość delikatnie to ująłem..już 2 razy od niego odeszła ale wracała ze względu na dzieci...chciała ratować związek...ale on nie wykazywał inicjatywyTeraz gość przegiął-ubzdurał sobie że ona go zdradza...przestał sie do niej odzywać jedynie pisze jej wulgarne sms-y...do tego dołączyła sie jego matka.......bo mieszkaja u jego rodziców....Siostra nie wytrzymala psychicznie i wprowadziła sie do naszego rodzinnego domu razem z dziecmi tuż przed świetami bożego mogę patrzec jak sie dziewczyna męczy i chce jej pomócale nie wiem jak..... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Gość magg Zgłoś Udostępnij Mój mąż od roku wyprowadził się z sypialni. Jest dobrym ojcem ale mnie jako żony nie zauważa. Dba o dzieci, ja dla niego nie istnieję. Od roku rozmawia ze mną tylko oficjalnie;dwa,trzy zdania na separacji. Chciałabym wiedzieć, czy zachowanie męża wobec mnie - brak rozmów, troski, miłości to znęcanie się psychiczne. To jest nie do wytrzymania. Tym bardziej,że w pracy (jest dyrektorem)robi wszystko, by ludzie uważali go za fantastycznego i człowiek o dwóch twarzach. Jak żyć z takim człowiekiem? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Gość Paweł Zgłoś Udostępnij Ja mam taką sytałację:Moja żona przyczepa się o wszystko np (ze to ja jem pierwszy sniadanie, ze jak sie usmiechne jak ona cos powie to juz mysli ze z niej szydze,ze jestem samolubem bo jezdze do pracy na cale dnie, ze nie obieram tel jak go nie slyszale-twierdzi ze celowo itd....)Caly czas mnie szantazuje wyprowadzka i ze zabieze nam nasza mala mi na kazdym kroku morde i jeszcze pomaga jej w ty jej mama ktora non stop u nas jest:tez mnie wyzywa od skur..... to za zycie jak człowiek nie moze pracowac bo zona twierdzi ze ja olewam bo jade do pracy?Jestesmy 1,5 roku po slubie i jest to straszny koszmar jakiego nigdy nie przezyłem...Co robic?Mysle o jakiejs ucieczce za granice ale nie wytrzymam bez mojej małej coreczki...pomózcie!!! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Gość Jola Zgłoś Udostępnij w związku od ponad 20 czterech lat po mój były mąż zamieszkuje z nami/w domu są dwaj synowie 20 lat i rozwodzie mój mąż troche sie zmienił,ale juz wrócił do swojej znajdzie powód zeby mi w Sylwestra po wyjściu gośći tak mnie zbił,ża już udawałam,że nie żyję bo chyba bym faktycznie wyzionęla z domu w pantoflach do ludzi,gdzie bawił sie mój 20 letni podbite oko i cała jestem syn jak to zobaczył pobiegł do domu i poprostu zbił swojego poprostu juz nie wiem co Policja i mówili,ze zakladaja niebieska go na izbe jest juz w pobity i powiedział mi ,że sie nie wyprowadzi bo nie ma nie był pierwszy jego taki mamy dalej tak żyć z tyranem pod jednym dachem. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach 4 miesiące temu... Gość gość Zgłoś Udostępnij Jakoś nigdzie nie mogę znalezć porady na temat rozwodu z 29 lat po dorosłe 29lat-córka i 25lat- wykazuje od kilku lat objawy paranoi dzielimy sypialni od 4 lata nie okazywał mi miłości nawet nie dało się z nim z rodziny robotniczej i pracy w rolnictwie musiałam się nauczyć,nie wspierał ode mnie o 7lat,praktykujący mnie był zimny ,często nawet to,co mówiłam w chwilach szczerości ,potrafił poprzekręcać tak,by mocniej mnie pozwolę na rękoczyny,choć coraz częściej jest jego gospodarstwo, lata remontowalismy stary poszłabym przed siebie i nie wróciła co ze mną .Pozostałabym z uzyskania emerytury potrzeba według nowych przepisów KRUS-30 lat pracy w ślubem pracowałam poza co z mieszkaniem? Psychiatra ,czy pójdzie do u psychologa,ale tylko raczej z nazwy(ta pani wielką bezradność i niekompetencję wykazała) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach 2 tygodnie później... Gość ilona Zgłoś Udostępnij MAM 20 LAT. JESTEM MĘŻATKĄ OD LIPCA ZESZŁEGO ROKU. POBRALIŚMY SIĘ Z MĘŻEM BO TEGO CHCIELIŚMY,UWAŻALIŚMY ŻE DO TEGO DOROSLIŚMY. TERAZ KIEDY JESTEM W CIĄŻY WIDZĘ ŻE MÓJ MĄŻ NIE DORÓSŁ DO ROLI NIE PRACUJE ,ON TAK. DORABIA NAWET MÓWIĄC ŻE CHCE DLA NAS ŻĘBY BYŁO LEPIEJ. CZUJE SIĘ OKROPNIE NIE MOGĄC PRACOWAĆ A JEDNAK MĄŻ MI TO WYPOMINA PODŚWIADOMIE(MÓWI ŻE ŻARTUJE SOBIE TYLKO):ALE MI JEST PRZYKRO KIEDY MÓWI ŻE SMARUJE ZA DUŻO MASŁA NA KANAPKE ALBO ŻE NIE POTRAFIE ZADBAĆ O POKÓJ(CO JEST TOTALNĄ NIEPRAWDĄ)CHOĆ MAMY TYLKO JEDEN (MIESZKAMY U JEGO RODZICÓW)CO JEST DLA MNIE MORDĘGĄ....MĄŻ MA MŁODSZE RODZEŃSTWO I TAK JAK ON I TAK JEGO RODZEŃSTWO NIE ZWRACAJĄ UWAGI ŻĘ JEST POSPRZĄTANE ...CZY TO OZNACZA ŻE MAM WKÓŁKO ZAMIATAĆ POPRAWIAĆ WSZYSTKO? RODZICE MĘŻA CIĄGLE SIĘ WTRĄCAJĄ. NIE CZUJE SIĘ JAKBYM MIAŁA WŁASNĄ RODZINĘ TYLKO JAKBYM BYŁA DODATKIEM DO RODZINY MĘŻA. A KIEDY MU O TYM MÓWIĘ BO NIE CHCĘ MIEĆ PRZED NIM ŻĄDNYCH TAJEMNIC I NIE DOMÓWIEŃ ON MOWI ŻĘ PRZESADZAM(ROZUMIEM ŻĘ INNI MAJĄ GORZEJ).PRZECIEŻ JA O TYM WIEM TYLKO CHCIAŁABYM POCZUĆ SIE JAK ŻONA NA KTÓREJ ZALEŻY MĘŻOWI-NAPRAWDE NIE WYMAGAM DUŻO........ON MÓWI ŻĘ MNIE KOCHA I MI TEŻ SIĘ TAK CZUJE ŻE INNI STAJĄ SIE DLA NIEGO WAŻNIEJSI NIŻ MÓWI ŻE TAK NIE JEST..... JUŻ NAPRAWDĘ NIE WYTRZYMUJE TEGO WSZYSTKIEGO PSYCHICZNIE. A KIEDY JUZ NIE WYTRZYMUJE ŁZY SAME PŁYNĄ DO OCZU ON MOWI ŻE MAM JE NA ZAWOŁANIE. KIEDY SIE DENERWUJE CHOĆ WYDAJE MI SIĘ ŻE W PEWNYCH SYTUACJACH NIE POWINIEN STRASZNIE PRZEKLINA I NA MNIE RÓWNIEŻ A MI JEST TAK PRZYKKRO ŻE SAMA NIE WIE CO ZE SOBĄ ZROBIĆ...UWIERZCIE NIE DA SIE TEGO WSZYSTKIEGO NAPISAĆ,JAK TO JEST. BYŁAM GOTOWA ODEJŚĆ PARĘ RAZY. TERAZ TEŻ ALE BOJĘ SIE JAK TO BYŁOBY Z NASZYM DZIECKIEM I ZE MNĄ GDYZ NIE PRACUJE I NIE MIAŁABYM Z CZEGO SIĘ UTRZYMAĆ . CZY ISTNIEJE DLA MNIE JAKIEŚ SENSOWNE ROZWIĄZANIE? NIGDY NIE MYŚLAŁAM ŻĘ DOJDZIE DO TAKIEJ SYTUACJI... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach 4 tygodnie później... Gość gość Zgłoś Udostępnij Witaj. Wiesz,każdy z nas musi nauczyć się bycia ze sobą ponieważ i Tyi on wychowani byliście w oddzielnych rodzinach o innychzasadach,regułach itd. Na początku jest to trudne ale z czasem będzie napewno łatwiej. Ja jestem mężatką już 21 lat i możesz mi wierzyć,łatwo nie było. Jedno jest pewne, powinnaś wyraźnie i w prost mówićmu o swoich byłoby gdybyście mieli szansę nawłasne M wówczas mężuś musiałby się dostosować a w tej sytuacjijest mu wygodnie, bo to ty musisz się przystosowac do jego domu takie powiedzenie,które moja babcia zawsze powtarzała cyt."miłośc buduje -niezgoda rujnuje". I sądzę,że to jest prawda.?! W twoimprzypadku nie można zauważyc jakichkolwiek oznak znęcania siępsychicznego. Może nawet twój odmienny stan ma dosyc duzy wpływ nacałą sprawę, tzn możesz być drażliwa, niecierpliwa, a nawet, jak tomówię, czuć się osaczona? W takiej sytuacji radzę zachowac zimną krewi odpóscić sobie drobiazgi, zobaczysz, spojrzysz chłodnym okiem za kilkamiesięcy na cała tą sprawę i sama zauważysz,że wszystko sięułożyło.:-) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach 2 tygodnie później... Gość marta Zgłoś Udostępnij Miałam podobną sytuację, tyle, że mąż mnie bił sami, ale poniżał mnie cały czas pewnie dlatego, że niktnie widział. Odchodziłam trzy razy, w między czasie znalazłam do rodziców z malutkim dzieckiem. Jak pierwszy raz odchodziłamteż nie miałam nic. Założyłam mu sprawę o znęcanie się, myślę,że wasze dziecko kiedyś zrozumie, bo jeśli zostaniesz przy nimwychowacie dziecko na takiego samego człowieka jakim jest twój mąż imusisz to zrozumieć i za paręnaście lat będzie Cię tak samotraktowało Wasze dziecko. Nie bój się, wróć do rodziców, urodździecko i znajdź pracę. Dasz sobie radę i nie daj się zastraszyć. Izałóż mu sprawę o znęcanie się i rozwiedź się. Zrób tak, żebydziecko miało dzieciństwo pełne miłości, a nie widziało jak jegorodzice się kłócą, ojciec poniża matkę a ona wciąż płacze. Bo nielicz, że mąż się zmieni. Odwagi i do Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Gość gnebiona Zgłoś Udostępnij hejnie wiem czy dobrze zrozumialam ale wydaje mi sie ze to wynika z tego zenie traktujesz jej jako kobiety.... gdybys ja kochal okazywal to przytulalnawet jak nie masz silyyy i padasz kupil jej symbolicznego kwiatka mysliszze zachowywala by sie tak jak teraz to opisujesz....?? ja mam podobnasytuacje ja jestem nikim zerem smieciem dla mojego meza tak mowi do mnie omnie su... szm... itd bo nie zarabiam i siedze w domu z dzieckiem staramsie mu cos pomoagac ale on tego nie widzi nie docenia ostatnio juz niewytrzymalam i udezylam go oddal mi zlamal mi nos dusil mnie jak trzymalamsynka na rekach nie wiem co robic jestem zalamana JA JUZ NIE WYTRZYMUJEPSYCHICZNIE PONIZANIA GNEBIENIA WYSMIEWANIA MAM TO NA CODZIEN JAK NP STOJEGDZIES Z MEZEM ZAWSZE MI DOPIJA NIE GARB SIE BO WYGLADASZ JAK TWOJA STARAnie wiem po co ci to pisze ale jak chcesz pogadac to napisz ona1948@ Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Gość krystyna Zgłoś Udostępnij Witaj tez mialam taka sprawe .Potrzeba zeznan i dowodow Najlepiej aby ktosz rodziny lub sasiedzi chcieli zeznawac. Umnie policja podeszla bardzopowaznie do zeznan moich i mojego nieletniego tez listy ktoremoj byly maz pisal do syna ?same wulgaryzmy i pogrozki/ trzymaj sie sprawajest do wygrania nie dawaj sie ponizac pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Gość rozmus65 Zgłoś Udostępnij Witam zeczywiscie nikt niechce uwierzyc ze kobieta moze tak wykanczacfaceta mam ten sam problem dzieci sa za mna a mimo tego byla zona robi znami cuda i nic niemoge w skorac policja jest bezsilna mimo wieluinterwencji bo w Polskim prawie utarlo sie ze mezczyzna jest tyranemalkocholikiem itp. szkoda gadac doradzcie co z tym zrobic Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach 3 tygodnie później... Gość emma_r Zgłoś Udostępnij JESTEM 28 LETNIA MAMA 3 MALUTKICH DZIECI,MAM MĘŻA KTORY WSZCZYNAKŁOTNIE,ZDARZA MU SIE PODNOSIC NA MNIE RĘCE,TO WSZYSTKO TRWA JUZ 5LAT,MAM DOŚC,ZACZĘŁAM GO NAGRYWAC NA DYKTAFON JAK SIE KŁÓCI I UŻYWANIECENZURALNYCH SŁOW I KRZYCZY,NA TYCH NAGRANIACH PRZYZNAJE SIE O WINY LUBMOWI ZE NIE PAMIETA JAK NOŻ MI PZRYSTAWIAL DO GARDLA,I ZE CHCEWYBACZENIA,ALE TO TRWA JUZ TLYE CZASU,TO WSZYSTKO DZIEJE SIE PRZY 3 MALYCHDZIECI,MAM Z NIM INTERCYZE,MAMY WSPOLNY DOM NA PÓŁ,NIE PRACUJE NIE MAMDOCHODÓW,NIE DAJE MI PIENIEDZY,ZABLOKOWAL DOSTEP NA KONTO,CO AMM ROBIC?NIE CHCE TAK DALEJ ŻYĆ!! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach 2 tygodnie później... Gość merlin Zgłoś Udostępnij witaj Ilona. ja mam podobną sytuacje tylko że z mężęm mieszkamy umojego ojca (chcieliśmy tego oboje)jesteśmy 3 lata po ślubie ale międzynami od początku nie było dobrze. Mimo to chciałam mieć z nim dziecko(teraz mamy 2 cudownych synów!)wierzyłam, że się zmieni. Od początkumój mąż mnie ignorował ale myślałam, wierzyłam że to kwestia czasui wkońcu będziemy żyć jak prawdziwa rodzina. niestety lata mijają a jaczuje się z nm coraz gorzej! Czuje się jakbym była dla niego tylkododatkiem do życia! Ja chcę aby nasze życie było szczęśliwe, chcędzielić się z mężem wszystkim co mnie raduje ale także co mnie smuci,chcę z nim planować każdy krok, każdą decyzję niestety on tego niechce. On nie bierze mnie wogóle pod uwage ja ma tylko zajmować siędomem, dziećmi nie mieć żadnych prośb nic od niego nie oczekiwać itylko mu usługiwać! Jestem poddawana ciągłej krytyce z jego strony!ciągle mnie poucza, szydzi ze mnie,wyśmiewa moje plany mój gust! to jestnaprawde ciężkie zwłaszcza jak się jeszcze kocha! Wszystko miało byćpo jego myśli, on mógł zapraszać kogo chce i kiedy chce! on mógłwydawać pieniądze na co chce i ile chce! mnie traktuje jak gorsząkategorie! Jak kupiłam sobie nowy telefon komórkowy był o niegozazdrosny i zrobił mi awanture ile będzie musiał na niego płacić! jazawsze muszę dać sobie rady sama on musi mieć wszystko pod nosem! Wdodatku ciągle ubliża mojemu tacie (który wychowywał mnie samotnie )wyzywa go od nierobów, pijaków przeszkadz mu to że wogóle jeszczeżyje! Ja już też nie mam sił z nim walczyć jak prosze o rozmowe toalbo wychodzi albo zaczyna krzyczeć że to i tak wszysko moja wina! Wiemjedno już go nie kocham ale nie wiem jak mam teraz z nim żyć pod jedymdachem! Chcę się rozwieść ale czekam jak mi dzieci troszke podrosnąpójdą do przedszkola a ja wtedy pójde do pracy i go zostawie! I nawetnie uronie jednej łzy! za to jaki był potkaktuje go tak jak on mnieteraz! jak powietrze! Zycze odwagi ale myślę że nie zawsze da sięwszystko naprawić i zmienić. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach 2 tygodnie później... Gość nadia11 Zgłoś Udostępnij WITAM! JESTEM W PODOBNEJ SYTUACJI, MĄŻ ZNĘCA SIE NADEMNA JEST TO,ZE PRZY OBCYCHIACH LUDZIACH UDAJE KOCHANEGO MEZA! NIKTNIE ZNA JEGO OBLICZA JAKO TYRANA TAK DOBRZE JAK JA 9( W SUMIE OPRÓCZ MOICHRODZICÓW KTÓRZY SETKI RAZY BYLI SWIADKAMI JEGO WYZWISK W MOJA STRONE-DLATEGO MAZ NIE ODZYWA SIE DO NICH OD 3 LAT, DODAM ZE MIESZKAMY U MOICHRODZICÓW. \JESTEM ZROZPACZONA PONIEWAŻ MĄŻ MA 2 OBLICZA A JA JESTEM WCIAZY W 4 MIESIACU I PRZY KAZDYM JEGO ATAKU FURII NAJBARDZIEJ CIERPI NA TYMNASZE NIENARODZONE DZIECKO, PONIEWAŻ JA SIE BARDZO MAMODWAGI WNIESC SPRAWY O ROZWÓD CZY SEPERACJE BO MAZ OPRÓCZ ATAKÓW FURIIJEST DLA MNIE DOBRY, ACZKOLWIEK OBAWIAM SIE DO CZEGO MÓGŁBY BYC ZDOLNY. ICZY JA MOGE GO WYMELDOWAC Z DOMU MOICH RODZICÓW- ZAMELDOWANY JEST PORADZCIE COS. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach 4 tygodnie później... Gość gość Zgłoś Udostępnij Moj moż wykańcza mnie psychicznie ,poniza ,wyzywa ,wyprowadza z rownowagimam 29 lat a czuje sie jak stara baba mam przerabane zycie .On mam dwietwarze dla obcych jest dobrym czulym czlowiekiem a dla mnie u niego w domu .Boje sie odejsc bo wydaje mi sie ze bedzie miciezko samej ,mamy coreczke osmiomiesieczna bardzo zalezy mi na tym ze bymiala ojca .Mam dosc ciaglej krytyki wmawiania mi ze jestem zimnapozbawiona uczuc kobieta -bo tak niejest .Po prostu nie mam ochotyprzytulac sie do faceta ktory mnie tak meila do @ musze z kims porozmawiac kto jest w podobnej sytuacjijak Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Gość DANKA Zgłoś Udostępnij jestem w podobnej sytuacji mieszkam z mężem w mieszkaniu po jegorodzicach i wiecznie słyszę,że to jego i mam się od 19 lat i mam dorosłą córkę,wstydzę się przed nią tegoco dzieje się z nami .Mąż często nadużywa alkoholu i są mogę Ci poradzić co zrobić w takiej sytuacji ale chciałamodpisać ,bo wiem co przechodzisz. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Gość mimoza Zgłoś Udostępnij Witam. To co tu przeczytałam sprawiło, że poczułam się bardzo osób przeżywa coś podobnego, do tego co codziennie przechodzi mojamama. Mama jest wspaniałą kobietą, ma mnóstwo znajomych i otaczająjążyczliwi ludzie. Niestety w domu przeżywa piekło przez go. Ubliża mamie w sposób karygodny. Czy któraś z Pańskładała doniesienie na policji o znęcanie się psychiczne męża nadżoną? Jeśli tak, to jakie są procedury? Jak to wygląda w praktyce?Pozdrawiam i życzę lepszego jutra i spokojnego życia. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach 2 tygodnie później... Gość Monika Zgłoś Udostępnij witam mam26 lat mam dwoje dzieci i ruwniez mam meza ktorego nienawidze jest podly i beszczelny ciogle mnie wyzywa i poniza nieszanuje dzieci ciogle je wyzywa ale mam juz dosc jestem 7lat po slubie i postanowilam sie rozwiesc nie wyobrazam sobie takiego zycia dalej!i drogie panie odwagi niewarto dawac sie ponizac mamy prawo do szczecia i spokoju! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Gość Basieńka Zgłoś Udostępnij Witam!Jestem po ślubie trzy lata, od trzech miesięcy nie mieszkam z mężem(mamy 2 synów).On pije, znęcał się nademną. Najpierw złożyłam pozew o alimenty, poszłam na policje, skierowałam wniosek do komisji leczenia odwykowego aby zmotywować męża do podjęcia leczenia(co nie dało rezultatu).Pomimo załamania do jakiego mąż mnie doprowadził, postanowiłam zawalczyć o rodzinę, niestety nie wyszło ale nie jestem sama moje dzieci już się nie boją pijanego taty, a ja śpie spokojnie czekając na pierwszą sprawę rozwodową. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach 4 tygodnie później... Gość aga Zgłoś Udostępnij Moja mama ma to samo i jeszcze okropna babcia czyli mamy teściowa wszystko robi żeby rozbić naszą rodzinę. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach
fot. Adobe Stock Aż podskoczyłam, kiedy tuż obok usłyszałam głos prezesa. Nie słyszałam, jak wchodzi do mojego gabinetu. – Pani Joanno, co pani tu jeszcze robi? – zapytał, a widząc moją reakcję, roześmiał się. – Ależ pani jest znerwicowana. To chyba z przepracowania, proszę się już zbierać do domu. Weekend się zaczął, mąż czeka. Mąż czeka… Wzdrygnęłam się ponownie, słysząc te słowa. No tak, niewątpliwie czeka. Z kolejnymi pretensjami i awanturą. Gdybym komukolwiek w firmie powiedziała, jak wygląda moje prawdziwe życie, chyba nikt by nie uwierzył. Tu jestem dyrektorem działu produkcji. Ode mnie zależy, czy dobrze rozdzielę robotę, czy wyrobimy się na czas z zamówieniem, czy w ogóle to zamówienie będzie. Ja decyduję, kto w dziale jest potrzebny, a kto nie, komu należy się premia, czy będziemy zwalniać czy zatrudniać. Dobrze wiem, że ludzie się mnie boją, chociaż staram się być uczciwym szefem. Ale zdaję sobie sprawę, że muszę zachować dystans, bo inaczej ludzie wejdą mi na głowę. A na to sobie nie mogę pozwolić. Słyszałam kiedyś, co mówią o mnie w firmie. To było na imprezie, ludzie wypili nieco wina, rozluźnili się. Poszłam do toalety i trochę mi zeszło, bo okazało się, że mam oczko i musiałam zmienić rajstopy. Miałam już wychodzić z kabiny, gdy usłyszałam, że do łazienki ktoś wszedł. Nie wiem, dlaczego zamarłam, wstrzymując oddech. – Nie jest źle – usłyszałam kobiecy głos, ale nie rozpoznałam, kto to mówi. – Wiesz, nawet nie podejrzewałam, że ta smoczyca może zorganizować taką fajną imprezę. – Smoczyca, to dobre – parsknęła druga kobieta, chyba pani Zosia z reklamy. – Pasuje do niej. – Pewnie, że pasuje. Czasem, jak do nas wpadnie i krzyczy, że robotę spowalniamy, to naprawdę mam wrażenie, że zaraz zacznie zionąć ogniem! – My niewiele mamy z nią do czynienia, ale fakt, że to nie jest ciepła babeczka – przytaknęła ta druga. Byłam niemal pewna, że to Zosia. – Na spotkaniach produkcyjnych aż wieje chłodem. Ciekawe, czy w domu też taka jest. A ona ma w ogóle rodzinę? – Z tego, co wiem, to ma męża, ale dzieci to chyba nie. – Takie jak ona, stawiają na karierę, a nie na rodzinę. Przez chwilę zastanawiałam się, o kim mówią, gdy nagle dotarło do mnie, że o mnie! Jestem jedyną kobietą na dyrektorskim stanowisku i to ja mam do czynienia i z działem produkcji, i z reklamą. Poczekałam, aż pójdą, i dopiero wtedy wyszłam z toalety. Szczerze mówiąc, nie za bardzo się przejęłam ich opinią. Chyba nawet byłam zadowolona, że tak mnie odbierają. Boją się mnie, a jednak trochę szanują, bo w tym, co mówiły, nie było nic upokarzającego. A na szacunku bardzo mi zależy. Chociaż w firmie, skoro nie mam go w domu. Bo w moim domu niepodzielnie rządzi mój mąż. To on dyktuje wszystkie warunki. Tak naprawdę, nie wiem, dlaczego się na to godzę i dlaczego nic z tym nie robię. Dziewczyny dobrze powiedziały – postawiłam na karierę, nie na rodzinę, dlatego nie mieliśmy dzieci. Mogłam więc spokojnie go zostawić, kazać mu się wynosić albo sama się wyprowadzić. Dlaczego tego nie zrobiłam? Chyba bałam się, że zostanę sama. A tego nie chciałam. Adama poznałam kilka lat temu, gdy dopiero zaczynałam karierę w branży. On wtedy był prezesem małej firmy. Dużo pracował, mieliśmy mało czasu dla siebie, więc było logiczne, że każda chwila była podporządkowana jego rozkładowi dnia. On też decydował o tym, na co wydamy pieniądze – ja zarabiałam niewiele, jego stać było na wszystko. Być może, gdybym wtedy się postawiła, tupnęłabym nogą i nie pozwoliłabym sobą rządzić, nasze życie zupełnie inaczej by się potoczyło. Ale ja byłam młoda, głupia, wydawało mi się, że wychodząc za Adama, złapałam pan Boga za nogi. Byłam szczęśliwa, że mam bogatego faceta, że mieszkam w pięknym domku z ogródkiem, że już na początku samodzielnego życia mam wszystko, o czym większość kobiet przez całe życie może tylko pomarzyć. Dzieci? On ich nie chciał, ja też nie. Postawiłam na karierę, zwłaszcza że Adam sobie tego życzył. To on mi tłukł do głowy, że z moim wykształceniem powinnam być co najmniej dyrektorem. No więc go posłuchałam. Czy tego żałuję? Nie wiem. W ogóle do niedawna nie zastanawiałam się, jak wyglądałoby moje życie, gdybym nie wyszła za Adama, czy byłoby inaczej, lepiej? Może miałabym dzieci, bo nigdy nie odrzucałam tej myśli. Teraz jest już za późno. Nie dlatego, że jestem za stara, ale dlatego, że z takim facetem jak Adam nie chcę ich mieć. On zresztą jest przeciwny powiększaniu rodziny, więc nie ma o czym mówić. I co jeszcze byłoby inaczej? Może byłabym szczęśliwa? Bo z nim nie jestem. Tak naprawdę, to odpoczywam i spokojnie oddycham tylko w pracy. W domu jestem nikim. Adam mnie nie bije, ale poniża. Nigdy za nic mnie nie pochwalił, za to ciągle słyszę, że coś robię źle. A to fatalnie przyprawiłam mięso, a to spaliłam ciasto, a to przesłodziłam deser. Nie umiem ładnie podać posiłku, źle parzę kawę. Na kwiatach też się nie znam – to przeze mnie nie przyjęły się nasze różane krzewy. A kiedy najęłam ogrodnika, zaraz mi zarzucił, że wyrzucam pieniądze, zamiast wziąć się do roboty. Gdy zostałam dyrektorem, usłyszałam zamiast gratulacji ostrzeżenie, że teraz poznam prawdziwe życie. On, prezes od lat, to życie przecież już dobrze znał! Pretensje były o wszystko. A to zatrudniłam fatalną sprzątaczkę, która nic nie umie robić, a to źle uprasowałam mu koszulę. Gdy odpierałam zarzuty, mówiąc, żeby w takim razie sam sobie prasował albo sam najął sprzątaczkę, słyszałam, że do niczego się nie nadaję, nawet ludzi nie umiem zatrudniać. A w takim razie, co ze mnie za pani dyrektor?! W pewnym momencie przestałam gotować. Bo miałam dużo pracy i wracałam późnym wieczorem do domu. Najpierw twierdził, że jestem złą żoną, bo o niego nie dbam. A gdy szykowałam posiłek poprzedniego dnia, żeby po powrocie z pracy mógł sobie odgrzać, mówił, że woli jadać na mieście, niż babrać się w tym, co ja zrobiłam. Stanęło więc na tym, że ja jadałam w firmie, on sam sobie radził. W weekendy bywało różnie, ale jeżeli byłam w domu i coś przyrządziłam, musiałam się liczyć z jego krytyką. Nie powstrzymywali go nawet goście! Czasem odwiedzali nas znajomi, a ja szykowałam wówczas przekąski, sałatki, włoskie albo orientalne danie. Nie mógł odmówić sobie satysfakcji, zawsze musiał powiedzieć, że coś przesoliłam, przypaliłam, że jest mdłe… No i nigdy nie wyglądałam tak, jak należy! Jego zdaniem, nie umiałam się umalować ani ubrać, a fryzurę miałam dobrą tylko wówczas, gdy wróciłam prosto od fryzjera. Ale wówczas musiałam się nasłuchać, że niepotrzebnie wydaję pieniądze, bo gdybym umiała się uczesać, to nie musiałabym latać ciągle po salonach. Kiedyś go zapytałam, dlaczego ma taką obsesję na punkcie pieniędzy. Przecież zarabialiśmy dużo więcej, niż mogliśmy wydać, nawet biorąc pod uwagę moje wyprawy do kosmetyczki i coroczne, zagraniczne wycieczki. Usłyszałam wówczas, że tylko dzięki jego oszczędności stać nas na wszystko. Moje zarobki, obecnie niewiele mniejsze od jego, potraktował lekceważąco! Dlatego właśnie wolałam siedzieć w pracy. Tu mnie szanowano, nikt mnie nie poniżał, nikt nie traktował lekceważąco tego, co robię. Więcej – na każdym kroku dostawałam dowody na to, że dobrze pracuję, że znam się na rzeczy, że jestem odpowiedzialna, zaradna, fachowa… Zupełnie inaczej niż w domu. To w firmie miałam bratnie dusze, męża traktowałam raczej jak zło konieczne. Dlaczego więc go znoszę? Przecież nawet gdyby się uparł i zabrał mi dom, to i tak stać by mnie było na nowy. Musiałabym wziąć kredyt, ale mam oszczędności, lokaty, no i wysokie zarobki. Więc dlaczego? Myślę, że chyba naprawdę chodzi o tę samotność. Warczy bo warczy, poniża, awanturuje się, ale jest. Boję się, że jestem za stara na nowe związki, na szukanie nowego partnera. Mam 36 lat, faceci w moim wieku są już zazwyczaj żonaci, mają rodziny. Zresztą, przez swoje życie i pracę nie mam zbyt wielu znajomych. Wracałabym więc do pustego domu. A samotności boję się najbardziej na świecie. Może kiedyś zmienię zdanie, może dojrzeję do tego, żeby naprawdę być samodzielną i – mam nadzieję – szczęśliwą kobietą. Ale na razie wyłączę komputer, wezmę torebkę i pojadę do domu. Tam położę uszy po sobie i z zaradnej pani dyrektor zmienię się w potulną, „beznadziejną” żonę. Jak co dzień, przejdę tę swoją metamorfozę, w którą nikt z moich współpracowników by nie uwierzył. Przeczytaj więcej listów do redakcji:„Jadę na pierwsze wakacje ze swoim facetem i wstydzę się włożyć bikini. Nienawidzę swojego ciała”„Mój syn należy do społeczności LGBT. Przestańcie mówić mi, że nie jest człowiekiem”„Koledzy mojego faceta śmieją się, że jestem gruba i brzydka”
Czy warto kłamać w kwestii dziewictwa? Poznajcie opinie internautek. Fot. Thinkstock Temat dziewictwa zawsze budził wiele kontrowersji. Jednak kilkadziesiąt lat temu zaszokowanie oraz niepochlebne komentarze budziły postawy osób, które przyklaskiwały lekkim obyczajom. Dziś jest na odwrót. To czystość i pragnienie zachowania cnoty dla tego jedynego albo aż do dnia ślubu spotyka się z niezrozumieniem, ukrytą pogardą czy wręcz jawnym szyderstwem. Wciąż można jednak spotkać kobiety zachowujące czystość dla ukochanego, a w niektórych przypadkach nawet dla męża. Jakiś czas temu dotarłyśmy do forum, na którym został poruszony temat kłamstwa w kwestii dziewictwa. Niektóre z wypowiedzi postanowiłyśmy przytoczyć na naszym portalu. Dlaczego te kobiety, choć są dziewicami, kłamią, że uprawiały już seks? Co myślą na temat czystości? Koniecznie przeczytajcie ich wyznania! Lena, 18 lat Niestety, ale bycie dziewicą w dzisiejszych czasach to powód do wstydu. Moje koleżanki już dawno mają to za sobą i nieustannie muszę wykręcać się od tematu albo kłamać, że ja też. Czuję się dziecinna w porównaniu do znajomych, ale nie zmienię zdania. Jestem pewna, że chcę zrobić to z tym jedynym. Wiem jednak, że zostałabym wyśmiana, gdybym przyznała się do swojej czystości. Fot. Thinkstock Klaudia, 26 lat Bycie dziewicą w wieku 26 lat może doprowadzić do wykluczenia ze środowiska, no chyba że tworzą je katolicy. Moi znajomi nie są tak wyrozumiali w tych sprawach. Okazują tolerancję osobom homoseksualnym, transseksualnym, imigrantom, kalekom, ale nie takim cnotkom, jak ja. Powiedziałam im, że miałam jednego partnera, bo obawiałam się, że uznają mnie za osobę nienormalną. Fot. Thinkstock Michalina, 21 lat W dzisiejszych czasach faceci oczekują, że dziewczyna pójdzie z nimi do łóżka, a temat seksu nie jest czymś wstydliwym. Czasami pojawia się już na pierwszym spotkaniu. Przyznaję, że wtedy kłamię, bo boję się, że nie będą chcieli spotkać się ze mną drugi raz, gdy poznają prawdę. W ten sposób stwarzam okazję do wzajemnego poznania naszych charakterów. Być może pokochają mnie za to, kim jestem, a wtedy wyjawię swoje kłamstwo i jego przyczynę. Fot. Thinkstock Renata, 20 lat Ludzie oceniają i postrzegają innych, porównując ich do siebie. Niektórym trudno byłoby zrozumieć, że jak na razie nie czuję się gotowa na tak poważny krok. Dla mnie to jedna z najważniejszych decyzji życiowych. Poza tym dość już napatrzyłam się na moje wyzwolone koleżanki. Widzę, że robią to na siłę, aby dopasować się do otoczenia. Nie jestem dumna ze swojego kłamstwa, ale ułatwia mi ono życie. Fot. Thinkstock Ula, 23 lata Skłamałam, że straciłam dziewictwo, żeby kumple mnie nie oceniali. Osoby `czyste` tak naprawdę nie mają żadnego życia, nie istnieją. Nie są zapraszane na imprezy i po cichu wyśmiewane. Nie chcę znaleźć się w ich gronie, ale też pragnę poczekać z pójściem na całość. Nie poznałam jeszcze faceta, z którym chciałabym to zrobić. Fot. Thinkstock Zuzanna, 22 lata Wciąż jestem dziewicą. Kilka miesięcy temu okłamałam mojego faceta, że już to robiłam i teraz on domaga się, abym zaczęła z nim współżyć. Jestem w kropce, bo kiedy to zrobimy, wiadomo, że on się zorientuje. Poza tym, nie wiem, czy tego chcę. Żałuję, że nie powiedziałam mu prawdy, bo bardziej godne pogardy jest kłamstwo niż sam fakt bycia nietkniętą. To tak jak wyprzeć się siebie i swoich poglądów. Jak potem kogoś do nich przekonać? Fot. Thinkstock Jola, 24 lata Kilka razy zdarzyło mi się skłamać, że nie jestem już dziewicą. Myślałam, że to dobre rozwiązanie, ale po pierwsze źle czuję się z tym kłamstwem, a po drugie zabolało mnie, że Ci ludzie mi uwierzyli. Czy ja naprawdę wyglądam na osobę, która jest w stanie pójść z facetem do łóżka bez miłości? A może to już powszechna norma obowiązująca w społeczeństwie? Fot. Thinkstock Wioletta, 27 lat Okłamałam mojego pierwszego faceta, że nie jestem dziewicą. On bardzo naciskał na to, żeby uprawiać ze mną seks i zgodziłam się. Tomek zabrał moje dziewictwo, ale najgorsze było to, że zaraz potem mnie zostawił, po prostu przestał się odzywać i potraktował jak pierwszy lepszy towar. To było kilka lat temu, ale rana wciąż boli. ZDANIEM FACETÓW: Co kobiety robią w łóżku wyjatkowo źle? Ta strona używa plików cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie. Więcej szczegółów w naszej Polityce Cookies. Nie pokazuj więcej tego powiadomienia
Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź 1 2011-09-26 07:53:11 Ostatnio edytowany przez Gabrysia89 (2011-09-26 08:03:09) Gabrysia89 Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-09-06 Posty: 20 Temat: Dla swojego chłopaka jestem nikim, dla niego ważniejsza jest rodzina:( Wczoraj wszystko się w moim życiu zmieniło:(Jestem z chłopakiem już od 4 lat. Jakoś tak wyszło że zamieszkaliśmy u niego, z tym że nie jesteśmy sami. Mieszka w tym domu jeszcze jego siostra z mężem która dopiero ma się wyprowadzic a na parterze rodzice. Do tej pory było dobrze. Jego rodzice mnie lubili, z chłopaka siostrą też się dobrze dogadywałam, traktowałam ją jak własną siostrę. Od jakiegoś czasu siostra chłopaka toczyła bój ze wszystkimi domownikami o porządek. Że nikt nie potrafi po sobie umyc, że ciągle jest bałagan. Twierdziła też że to ona i ja powinnyśmy w tym domu sprzątac. Ok, więc w każdą sobotę we dwie robimy porządki w całym mieszkaniu. Wczoraj po obiedzie zrobiła wojnę. Że ona ciągle myje te naczynia, że teraz nasza kolej. Poprosiłam chłopaka żeby to zrobił. Umył ale nie wszystko. Zostały chyba 3 szklanki. Później znów krzyczała że nie będzie się prosic. Potem wszyscy zeszli do rodziców na dół. Mój chłopak, siostra i jej mój facet przyszedł to nie odzywał się do mnie. Pytałam o co chodzi! Nic nie powiedział, był opryskliwy i chamski. Nikt się do mnie nie odzywał. Ale najbardziej zabolało mnie że mój facet odwrócił się ode mnie:(Nie wiem o czym rozmawiali na dole, musieli rozmawiac o mnie. Ale myślicie że ktoś z nich powie swoje żale prosto w twarz?Dziś rano ani słowa, nawet się ze mną nie pożegnał kiedy wychodził do pracy. A mi jest tak bardzo ciężko:(Czuję się tutaj jak intruz, jak obca, nikomu niepotrzebna. Myślałam że mój facet traktuje mnie poważnie! Że o wszystkim sobie mówimy! że zawsze mnie wesprze! że stanie w mojej obronie kiedy będzie trzeba! Byliśmy razem jak stare dobre małżeństwo!A on zachował się jak dzieciak. Olał mnie. Olali mnie wszyscy z jego rodziny. Jest przeciwko mnie!Zawiodłam się na nim. Co myslicie o tym??Nie wiem co mam robic, czy sie wyprowadzic stąd?To nie jest tak że ja nic nie robię. Nawet kiedy wrócę ze szkoły, czy jak wracałam z praktyk które miałam teraz cały wrzesień, to zabierałam się za sprzątanie w kuchni, gotowałam jakąś zupę, czy drugie danie...Ale mam wrażenie że ciągle coś robię nie nawet nie mogę liczyc na chłopaka....:( 2 Odpowiedź przez ppp87 2011-09-26 10:46:30 ppp87 O krok od uzależnienia Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-08-24 Posty: 63 Wiek: 25 Odp: Dla swojego chłopaka jestem nikim, dla niego ważniejsza jest rodzina:(Gabrysiu masz bardzo ciężką sytuacje i niestety widzę tylko dwa rozwiązania jeśli nie uda ci się porozmawiać o tym z twoim chłopakiem. Pierwsze to grozba że się wyprowadzisz a drugie to po prostu robienie wszystkiego co bedzie chciała jego rodzinka. Jestes na ich terenie i najlepiej wszystkie winy zwalić na "obcą". Nie koniecznie wina musi byc po twojej stronie, ale zawsze jest tak że wspólny wróg jednoczy nawet najwiekszych rywali. W tym przypadku jestes nim ty. Jesli moge sie zapytac kto zaproponował wspolne mieszkanie i dlaczego u niego? Ciezko sie zyje z drugim człowiekiem a jeszcze trudniej z nim i jego rodziną. 3 Odpowiedź przez lilia80 2011-09-26 11:36:17 lilia80 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-08-20 Posty: 1,476 Odp: Dla swojego chłopaka jestem nikim, dla niego ważniejsza jest rodzina:( warto sie najpierw samemu zastanowić kim ja jestesm w tym zwiazku i co ja robie u boku tego odpowiedzi z wlasnej strony porozmawiaj ze swoją"połowa";wtedy unikniesz emocjonalnej przepychanki a podasz mu na tacy argumenty ,z którymi wczesniej sie przespałaś;wowczas poznasz jego punkt widzenia i zobaczysz czego on od ciebie słowne burze to zagadka dla ciebie , a zjego strony to przejaw męskiej właczyć cie do rozmowy ,uległ rodzinnej presji skazując ciebie za coś czego tak na prawde nie wiesz!absurd rodzi absurd!uniknąć dalszego "cyrku w tym domu"proponuje natychmiast rozprawić sie z partnerem;rozmowa da ci argumenty do działania,bo w jej trakcie wiel sie jeszzce moze zdarzyć!nie stawaj sie narzędziem w reku "tresera"... Szczęście nie jest kolorowym motylem, za którym musisz pobiec, jeśli chcesz go złapać. Szczęście jest jak cień: podąża za tobą nawet wtedy, gdy o nim nie myślisz 4 Odpowiedź przez marena7 2011-09-26 12:56:25 marena7 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: tarepeuta uzależnień Zarejestrowany: 2010-12-20 Posty: 1,447 Wiek: 58 Odp: Dla swojego chłopaka jestem nikim, dla niego ważniejsza jest rodzina:( Jaki jest Twój status w tym domu? Kim jesteś dla rodziny chłopaka i dla niego samego? Żoną nie jesteś, synową nie jesteś. Na dole, u rodziców zebrała się RODZINA, Ty jako obca zostałaś wyłączona. To przykra sytuacja i czujesz sie jak intruz. Nie dziwię chłopak nie grzeszy dojrzałością, ale Ty też postąpiłaś nieroztropnie godząc się zamieszkać w domu jego rodziców jako "dziewczyna" ich syna. Dziwię się też rodzicom, że się na to zgodzili. Niewątpliwie u rodziców była mowa na Twój temat. Myslę, że siostra chłopaka Cię skrytykowała i wszyscy dorzucili swoje trzy grosze pod Twoją nieobecność. Moim zdaniem nie powinnas tam mieszkać. 5 Odpowiedź przez saffari 2011-09-26 13:14:41 Ostatnio edytowany przez saffari (2011-09-26 13:15:20) saffari Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2009-11-23 Posty: 607 Wiek: 23 Odp: Dla swojego chłopaka jestem nikim, dla niego ważniejsza jest rodzina:( Mieszkanie z współlokatorami nie jest fajne, i często są kłotnie... Skoro jesteście ze sobą od 4 lat i jesteś z nim szczęśliwa, a jedynym problemem który zaistniał są ciągłe kłotnie ze strony jego rodziny, nie widze nic innego jak wyprowadzić się i to jak najszybciej!! Jak widać jego rodzina obgaduje Cię za Twoimi plecami, próbują zwalić winnę na Ciebie, a co najgorsze chcą Twojego chłopaka nastawić przeciwko Ciebie!! Wyprowadzcie się, a problemy znikną. Nikt Wam nie będzie mówił na każdym kroku, że trzeba sprzątać, myć kolejno każdy kubek, robić obiady etc.. Relationships are like addiction. Cut it off clean and fast. If you ever find yourself tempted to go back, run away and don't look back! 6 Odpowiedź przez rozjasniacz 2011-09-26 13:58:57 rozjasniacz Wróżka Bajuszka Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-01-08 Posty: 205 Odp: Dla swojego chłopaka jestem nikim, dla niego ważniejsza jest rodzina:( Tak to jest jak się żyje w stadzie. Ja bym na Twoim miejscu wzięła go za twarz, żeby wszystko wyśpiewał. A gdy usłyszysz coś złego to się wyprowadź. Trzeba zachować resztki godności. " Więc spleć palce z moimi palcami i chodź, prowadź i daj się prowadzić " Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
jestem nikim dla mojego męża