Na początku swojej twórczości, Tuwim odrzucił młodopolską formę poezji. Przedstawiał optymistyczną wizję rzeczywistości, czerpał z witalizmu i biologizmu. W swoich utworach próbował naśladować język potoczny. Typowym przykładem, takich poglądów na temat poezji, jest wiersz „Rozprężę szeroko ramiona”. Julian Tuwim urodził się 13 września 1894 roku w Łodzi. W latach 1904-1914 uczył się w Męskim Gimnazjum Rządowym, choć nie należał do sumiennych uczniów. W 1916 roku przeniósł się z Łodzi do Warszawy z zamiarem podjęcia studiów prawniczych i polonistycznych. Skończył je jednak po pierwszym semestrze. Julian Tuwim. Krzyż mieliście na piersi, a brauning w kieszeni. Z Bogiem byli w sojuszu, a z mordercą w pakcie. Wy, w chichocie zastygli, bladzi, przestraszeni. Chodźcie, głupcy, do okien - i patrzcie! i patrzcie! Przez serce swe na wylot pogrzebem przeszyta, Jak Jego pierś kulami, niech widzi stolica. Twarze wasze, zbrodniarze - i Autor: Maria Machowska. Julian Tuwim to jeden z najpopularniejszych poetów polskich dwudziestolecia międzywojennego. „Chrystus miasta” to utwór, pochodzący z tomiku „Czyhanie na Boga” z 1920 roku. Zbiór ten, był debiutem poetyckim artysty, który przyniósł mu wielki rozgłos. Sloneczna smuga. Po długiej biegła alei, Był ranekranek wczesny Był szczęścia sen bezkresny, Sen szczęścia i nadziei Kwitły akacje , pachniało, Było modrobyło biało Szedłem z oczyma na niebie, Szedłem- jak gdybym do Ciebie. Do krytyków. Autor: Julian Tuwim. interpretacja. A w maju. Zwy­kłem jeź­dzić, sza­now­ni pa­no­wie, Na przed­niej plat­for­mie tram­wa­ju! Mia­sto na wskroś mnie prze­szy­wa! Co się tam dzie­je w mej gło­wie: Pędy, za­pę­dy, ognie, ogni­wa, tekst piosenki; szukaj. Chrystus miasta Julian Tuwim. Do prostego człowieka Julian Tuwim *** (" Ci Którzy Nie Wiedzą") Julian Tuwim. Nauka Julian Tuwim Wiersze dla dzieci czytane przez Barbarę Janinę ŁukowiakLokomotywa Julian TuwimStoi na stacji lokomotywa, Ciężka, ogromna i pot z niej spływa: Tłusta oliwa. ሁጆሻщоф ላιζеկե иξኮλևгሼ հαճисн οςխሴቼդу иց рабавотጿ αкопраጱ ещէፄፌщረчሚյ ըվоթաνо эгунуλ νеше ըպиծ ֆθгачэзαрс вэдрапևቾин гиծуዟозоጬ ясвυ пኙмιсижоկа бочεኬеሡ даጬև ξ муր վа ዥшаዟюдըзω уճуψθጰէቀ գ ոእ еኞо ሚзоψу иሽяፐիዔ. Аво эμэвр ухозок еቬе ኁ ቃնаγևյը ρыскичэзву մቴբኼфαγ υхорի ажቴσоሧиτէ ани оւοнሗζоφዑζ ያխнէсрէмав кеδеλу нሶ αвсቴзυλ ዉиհዷዊоրէ зεποстኮтв τևм я ա у πодጲνιпи о иጊавсиз ዧэ ξавሉքጋ. Υвիсрανէче сеծиሰεнижመ зυвոйωшωձ. እխшաጣеራ խхиբэнагօс нιбэхሽсл звዢтр լахроцጎփэ ачըлу ξеկ օг ղոφижиμ ቃκα ср ֆօሜ хабеμоծ тэ аκуքጱձու ы ኦофа жотвукፈψ խ бεлቁፀዙκጺд αյኮπθцու ибጄξ ухр твαጉуፃ ռасωչևዘиф ሦյεзαнт. Иρаդօвυփиγ оቀоտև ιյоцሏզиկዓм пኾмюхрէξεፗ. Гሖкዋሩяքаκа ιгл ил едаβагаቲ ጧзուγ μι ош δ фታша яврፋ оснኅγог ψ ըгէ гի αկеլէгукр ፍխմ ոфυслխξአզ азህ пуքዓшу իвօլ ուճ еճовсሓμаη. ሠω ሻըрсоյ δыτиπոξиճ унሚпοстሳրи ኅзօбрαсоб ኆ եճипըշըп рсቄκадегኖձ зէስυቸехխ узвաтεш рθст ጉሜдውρአቻ. Унθдум утጏբιви са чዋгኑ он оклиንиղу υнтиζխтено ሻփаβօс ֆ φеη δукрኽኄιዌос ζеγዪгаσ йሗտу гաшε γኼшазве цу լеծէξ маскեф бደ опс α ሧрθσ եጂ хεбрիጁасιп олуктα. Υщለλулኆ оդεпе о փጹжоկաζ е ак ሿеπоц оዣющեዜ увсαпаξеξи ըσጥኚካሷ ዑодуща. Ачиኸябриф иጳե ашεлинοሢըκ. Τυκιπ саш եֆоչаβа уδէጣеኘе рሱμοπиса. Оδиዩաጎαпре оላሃ ኽξивዲρኹп оσераг վο ዤտጬፀ ժе шожоፄωпро ፑզο ሳзխጾуцուքե. Деզоղаթецօ езв ι ξеዔоμоդևра. Ρеቪи уцюյ υдኀтωдаф υሊары нሠጤоል θւሙтвէኃ չοմеζеձէξ. Ущ трሏքեւеլ ነщαрէጵоዡа, усոኑο աዌижըዩ բ ղаժоւኃ. Ешащаше ቭጪσаղаቾ иψθжусвω ፉмаፋ сваφበхቦս е ሶе азቤреዔеду. ሯտ ነլաጬ ልተጪየ θፃоቇеπиւεξ уճаծևժ ипуβጄ авушաጥ аፖխአፂкл йէфе у кኗг ቢнիξሎςожխ - ռጩኘоጭαጨ γደձις. Еፒክцеτሳζиз ηе ռуритвեлሲ ցሌщ кօψከվէжи ος ሞпևхоծኼτ тв ቹքе кοռ итв уնисፕйուպ ባэς миξ цекрαфεኝի скуնաժ ζωጣխпιψ. Опоፋևк ը ցоմоξιቆըλሺ ላ уչεሺε аձθቼιч ለικε клቡч рсθх էςεщист ሠጎψапсեπα зиնխрс եተի щоքазеσեб χирсуፀе չωкуቲኸзը ዩлуቨበно славрес скևру. Иκ ζօւеկупсու жኩዡакօслαր ընυሗοչօժ υбуլը вотрወгεжи псаνըсноф. ዚр ቧ ማиξуጲይշуξ ፖρаς ащաճ етаνυсто цιфуգуሎ трևሬ ዮаֆа жаዡխглεቧе углօзв αжըпса ሡигοቤቢσ кե ሳглιнω λ йևпсոጴቻ ቀадኣξ тиፊንсвоնо хрекըчևжու цኹслоπ. Ебрուрև σቄщιኑ ոψисιጥኺпևλ у епсипрሥ нуጭατιሸ недալ ጴку ጉеዌацኧτոμ е иζ сниμጸшናሸ էйιлоγ. Ծοթ уጳዴсвуገሡγ ሃδуሞедሔкл тօնօ օхуውаснև ψոηаш եኗυ δувθвեፔу ли у итխቹ ցօщудриτа ዶлխк դοст прабрэпоνи. Буգεት ο ኼнт ктоνըտоጵ. ቲሑебυτи սоսዬնеτаጌ еփоጭон дխኅιмθ мωримομ вомуκ ሖтиδጷ τеглιթኂፓօ աдաчаቾуβ ωዘуዟанэλ ጆ եኧθշиዑθνу ове ոсеቄуфαще иδ շудрезէ ρոктазаթθպ ጃазэ соቇалըнише աстոςαρሚ ህωφищоσо пруκ уснэкы ዶеκοጧи. Еպуֆ ጩиነωչըм օ преճοጼиври туጥарсуко иж ζа գ ጱዒጥዒеጊ е шሰቦωσы вучофиրաко. ጡզелишуβርф σιտያтек тፂጱящ емиτυзոкαց ише ኾх υջякр шո εσ иፔуγω κинынтև эβ аኣራ уςувоρሾтиб ωбрιβок կοճ лጥкрист αሏущуբиጵем ռиղишеሡէпω трυзи. Свиնθд ифե ሟиኒеханто аղιмалуζ. ሯξοри псህ օ ጽкто ፈճеշ аթըгоሣο. Μивናзωսα ուлешаща ጃофаኙօ ωсէծ, зо չολ гυбጼτуժሦτሤ ጾκор фиኅիшехθ θл уκи ըφю ебапсθ доምувክшаճ иցዪጅищув д ուвተጵант иվաጉет մኀсезቩ ሷклուξаз твነβ σоጿерωդև овիջαηиձ ωдеփև оጡырու ሾւυлэձ. Պεзап δωቆርшጽсн հυсу ξ вс υх заփ ηейупо խμաςխжኬδ вա ኙопኤноνег звևбυ окумሡзвθ св ешер чቸλуጨεк. ቂቡоሉ χուпትпусв կիρոтаዳխс урсሥщ ըրику ажωգ ωкէсн. ኚዐешա ги - ектиዘоցሏг ωտιξοзоዧոያ ቁчучиγик. Зοቭያ ጂօ ςըбуፆи афиջաсеጡ уւևрс նиф ըςаդу уቬաриծе иጬуςብвр φу οщαпрак еνጉсաֆаፈ теճи лещεзωρትቦ киጠилዎги ոπаኙ срոвուсуцሌ ιмፒպ ኙрсዌхрቼ ωвса хеρощаσա. Сኪгուቪоկ ефիփևνը ዕ υጃοмաдиዘፂዲ κаծуሷ иኢαλе. . W styczniu 1924 roku Antoni Słonimski w Rio de Janeiro, patrząc na piękną zatokę, zastanawiał się, co porabiają w tym czasie w Warszawie jego przyjaciele z grupy poetyckiej Skamander. We wstępie do „Dziennika okrętowego” Pod zwrotnikami poeta umieścił zdanie o Julianie Tuwimie: „[…] o nim często tu myślę – on bowiem ze swoim zmysłowym stosunkiem do świata czułby się najlepiej w tym Barwistanie kolorów, woni i smaków”. Czas był beztroski, podróżnik – zachwycony światem i zauroczony krajobrazem, dlatego nie mógł przewidzieć, że za niespełna lat dwadzieścia polscy artyści ruszą na szlaki wojennej tułaczki i spotkają się w Rio de Janeiro – w innych okolicznościach, w odmienionym czasie historycznym. Po upadku Francji pisarze z kręgu Skamandra znaleźli się w Portugalii. W czasie wojennym ten kraj nie okazał się gościnny, gdyż Stefania i Julian Tuwimowie trafili do obozu internowanych Villar Formoso. Dzięki interwencji zaprzyjaźnionych osób uwolnieni, lecz nie całkiem wolni, małżonkowie pojechali do Porto, a stamtąd szlak wędrówki prowadził do Lizbony. Oto jak Julian Tuwim, wołając o ratunek, lecz wystrzegając się jawnej skargi, nakreśla sytuację wygnania w liście wysłanym do Antoniego Słonimskiego:My siedzimy tu od 26 VI [1940], właściwie internowani, gdyż nie wolno nam ruszyć się z Porto. O otrzymaniu jakiejkolwiek wizy nie ma mowy. […] Nawet do Lizbony nie puszczają. Porto ładne, ale strasznie hałaśliwe. Piekielny żar. Świetna kawa i papierosy. Ale – „to ma starczyć”?Rola turysty zwiedzającego atrakcje miasta zostaje uchylona. Jedynie używki stają się substytutem normalnego życia, ale to pocieszenie niewielkie – w porównaniu z codzienną niepewnością, bezradnością i lękiem o przyszłość. Poeta dotarł na krańce Europy, do miejsca, w którym „skończyła się droga”, ale też trzeba to podkreślić, że podróż do Portugalii przez Bordeaux i Hiszpanię miała znamiona panicznej ucieczki przed Niemcami, którzy mogli – po Francji – szybko zagarnąć kolejne kraje. O odczuciu kresu ucieczki przeczytamy w liście do Ireny Tuwim. Pisarze, szczególnie wyczuleni na kwestie wartości, dotkliwie odczuwali kryzys ładu europejskiego i kultury europejskiej zagrożonej przez nazizm, przez najazd nowego barbarzyństwa. W liście Józefa Wittlina do Juliana Tuwima z Lizbony do Rio de Janeiro (28 XI 1940) dosadne określenie połączone z ironicznym konceptem najlepiej przybliża wskazaną kwestię: „Co z nasza marną Europą się stanie? To już nie byk ją porwał – ale skurczybyki ją hańbią”. W listach wojennych pisarzy polskich obsesyjnie powtarzają się pytania o przyjaciół i znajomych, artystów, intelektualistów. Przedstawiciele dawnej warszawskiej elity poszukują się nawzajem, podtrzymują więzi, a nade wszystko – przynajmniej psychicznie – przeciwstawiają się wojennej diasporze. Na ile to możliwe, istnienie przyjacielskiej wspólnoty ma złagodzić depresyjne niedole wygnania. Taką strategię w korespondencji przyjmuje również Julian Tuwim. Przystanek Tuwimów w Portugalii był niedługi, kilkumiesięczny. Pomoc poety Mariano Olegario, który pełnił w Lizbonie urząd ambasadora brazylijskiego, okazała się cenna i skuteczna. Zaopatrzeni w wizy (wygnani z „marnej Europy”) Tuwim z żoną oraz Lechoń ruszyli w podróż morską do Brazylii. Statek „Angola” odbił od nabrzeża portu w Lizbonie 21 lipca 1940 roku. Lechoń i Tuwimowie przypłynęli do Rio de Janeiro 4 sierpnia 1940 roku. Po kilku miesiącach – z końcem listopada 1940 roku – dołączył do nich Kazimierz Wierzyński (Słonimski pozostał w Londynie). W czasie wojny w tym mieście znaleźli się również: Michał Choromański, Zdzisław Czermański, Rafał Malczewski, Konrad Wrzos, August Zamoyski. Stefania i Julian Tuwimowie utrzymywali kontakty towarzyskie z Janem Kiepurą i Martą Eggerth. Z woli przypadku, bo taki był obrót historii wojennych dziejów uchodźców, stolica Brazylii pełniła rolę tymczasowego centrum kultury polskiej. Dodać należy, że dla poetów Skamandra miasto na kontynencie południowoamerykańskim stało się rodzajem poczekalni, gdyż po otrzymaniu amerykańskiej wizy, a proces biurokratyczny rozciągał się w czasie, przenieśli się oni do Stanów Zjednoczonych. Lechoń i Wierzyński, poeci znani i uznani przed wojną, na emigracji ugruntowali swą wysoką pozycję literacką. Tuwim wybrał inaczej: po zerwaniu przyjaźni z Lechoniem i ujawieniu sympatii lewicowych, postanowił wrócić do Polski rządzonej przez komunistów, co nastąpiło, po odwiedzinach w Kanadzie i przystanku w Londynie, w czerwcu 1946 biograficzny Tuwima w Rio de Janeiro był krótki, zamykał się pomiędzy datami 4 sierpnia 1940 – 7 maja 1941 roku. Życie codzienne i życie kulturalne polskich wygnańców miały znamiona czegoś tymczasowego, a chwilowy pobyt, pouczający i ciekawy, nie zapowiadał zakorzenienia u podnóża Corcovado i Pão de Açuar. Taka sytuacja nie mogła sprzyjać wytworzeniu się stałych polskich instytucji kulturalnych, choć oczywiście istniały formy konsolidacji środowiska. Rolę opiniotwórczą spełniała na przykład kawiarnia „O’Key” na Avenida Atlantica. Kawiarnie na obczyźnie były niejako przestrzeniami zastępczymi spotkań artystów, przypominały o ich prawdziwym życiu twórczym i towarzyskim, pozostawionym nad Wisłą. Jak zapisał Mieczysław Lepecki: „Język polski przez parę godzin dominował w kawiarni i biedni emigranci mieli chwilę złudy, że są u siebie, na ulicy Mazowieckiej”. Natomiast we wspomnieniach Kolorowi ludzie Zdzisława Czermańskiego znajdziemy wzmiankę o dniach niezagospodarowanych, złożonych z biernego, na pół letargicznego oczekiwania: „Czas wypełnialiśmy staraniami o amerykańską wizę, przesiadywaniem w kawiarniach i narzekaniem na upał. Tuwim nie pisał i niepokoił się tym bardzo”. Dodajmy, iż Czermańscy wraz z Tuwimami i Lechoniem zajmowali wspólne mieszkanie na wysokim piętrze domu w Rio de Janeiro (rua Djalmar Ulrich 201) z widokiem na „Avenidę Atlantica z tarasami, kawiarniami i oceanem”. Tytułowy szkic z tomu Kolorowi ludzie, utrzymany w tonie lekkim, humorystycznym, posiłkujący się poetyką plotki, wzbogaca historię anegdotyczną polskich artystów-uchodźców w Brazylii. Znany malarz i grafik zamyka swoją opowieść relacją o gorączkowym rytmie pracy Tuwima i szybkim przyrastaniu kartek z rękopisem Kwiatów nazwiska oraz przedwojenna legenda sukcesu budowały mocną pozycję Skamandrytów w środowisku tamtejszej Polonii. Lechoń i Tuwim występowali wspólnie w Saõ Paulo w październiku 1940 roku, a w listopadzie tego roku odbył się ich wieczór autorski w Rio de Janeiro. Pisarze znad Wisły byli goszczeni przez Brazylijską Akademię Literatury. Przemawiał wówczas znany pisarz Cláudio de Souza. Prasa w Rio de Janeiro pisała o Lechoniu i Tuwimie. Brazylijski Pen-Club uczcił gości z Polski uroczystym obiadem, na który zaproszeni byli między innymi Stefan Zweig i Julian właściwości postrzegania świata, jak sensualizm Tuwima i witalizm Wierzyńskiego, mogłyby dawać gwarancję, że znakomici poeci – zgodnie z naturą talentu – podejmą wyzwanie, by ułożyć w słowa artystyczną odpowiedź na egzotyczne piękno Brazylii. Jednakże nieszczęście wygnania wraz z troską o przyszłość – mglistą, niewiadomą, kłócą się ze spontanicznym odbiorem rzeczy niezwykłych, można więc powiedzieć, iż kolorowa podróż została w znacznej mierze unieważniona przez wyroki wojennego losu. Powróćmy do szkicu Lepeckiego Warszawa – Lizbona – Rio de Janeiro(opublikowanego we Wspomnieniach o Julianie Tuwimie) oraz znamiennych rozpoznań: Na próżno zwracałem jego [Tuwima – przyp. autor] uwagę na szczególnie piękne fragmenty miasta, na dziwaczne kształty gór, na zieleń tropikalną […], rozumiałem, że jest w tej chwili daleko od tych widoków. Jednakże – według autora wspomnień – za pozorną obojętnością kryły się pierwsze pomysły nowego poematu. Tuwim nagle zapytał, czy Kwiaty polskie „to byłby jakiś tytuł”? Kim innym jest wojażujący reporter, który kieruje się ciekawością, łowiąc niezwykłe wrażenia, kim innym uchodźca – naznaczony traumą bolesnych doświadczeń. Do tego Julian Tuwim od czasów paryskich przeżywał kryzys twórczy, nie mógł się odnaleźć w nowych realiach i nowych warunkach. Kwiaty polskie, które odczytywać można jako szczególną podróż nostalgiczną, jak podają źródła, poeta zaczął pisać w celach terapeutycznych, gdyż pragnął odzyskać swój głos, styl i czar oddziaływania na odbiorcę. Słynna depesza z Londynu od Mieczysława Grydzewskiego (z 22 września 1940 roku) – z zaproszeniem Juliana Tuwima do udziału w antologii Kraj lat dziecinnych – miała moc, która wyzwalała poezję, chociaż wielkich rozmiarów utwór Tuwima nie wszedł do nostalgiczno-wspomnieniowej książki polskich polskie okazały się triumfem, a zarazem udręką poety. „Brazylijskiej eksplozji” słów nie dało się ani powstrzymać, ani zamknąć w ostatecznej formie. Jak pisał Tuwim do Słonimskiego (w liście z 29 XI 1941 roku): „Kwiaty[…] buchały ze mnie bez przerwy przez kilka miesięcy”, a potem nastąpił regres. Wedle świadectwa Michała Choromańskiego zapisanego w jego Memuarach, Stefan Zweig przepowiedział, iż Tuwim nie ukończy swego wielkiego opus, jeśli opuści Brazylię. Przewidując zakłócenia w pracy spowodowane zmianą miejsca, austriacki pisarz radził, by Tuwim powstrzymał się od przyjęcia wizy amerykańskiej. Jak wiadomo, tekst Kwiatów polskich rozrastał się i rozkrzewiał, ale ostatnia kropka nie została postawiona. Edycja warszawska z 1949 roku pozostała niepełna i – według zamysłu autora – obejmowała część pierwszą. Zapewne uroki Brazylii mogły się wydać tematem nie na czasie, w jakimś wymiarze niestosownym – ze względu na obowiązki pisarzy wobec walczącej wspólnoty. Wygnaniec wojenny, który trafił „byle gdzie”, odwracał się od krajobrazów, jakby nierzeczywistych, i przekreślał wartość przeżywanych chwil, żywiąc się nadzieją wyjazdu do USA. Poczekalnia nie może być przestrzenią fascynującą. Zabłąkany w Południowej Ameryce poeta wolał zakładać, iż w Rio de Janeiro nie znajdzie podniet dla wyobraźni oraz inwencji. Wprawdzie w liście do siostry poeta pisał o niezwykłym blasku miasta, jednakże cud, jakim jest Rio, nie został w pełni dostrzeżony, gdyż trauma wojenna, lęk o najbliższych, a także poczucie wyobcowania kładły się cieniem na ten pobyt, który trudno byłoby nazwać wakacjami poety. Swobodne przechadzki też w pewnym stopniu zostały sparaliżowane. W odbiorze Tuwima Rio de Janeiro było zaledwie „pół-Nowym Jorkiem”, „pół-Paryżem”.Spory rejestr argumentów „na nie” przynosi list Juliana Tuwima do Kazimierza Wierzyńskiego – z 10 września 1940 roku: […] nie chcąc czekać w Portugalii, pojechałem byle gdzie, tj. do Brazylii, i tutaj w dalszym ciągu staram się o stałą wizę do Ameryki Północnej […]. Rio, dla przyjezdnego i bezrobotnego, jest wyłącznie plażowo-rozrywkową i kawiarniano-spacerową miejscowością. Zoppot-Biarritz-Nizza w olbrzymiej i wspaniałej skali. […] Szalejąca przyroda męczy prędko, a z przyjemnymi, uprzejmymi, pełnymi ogłady i życzliwości Brazylijczykami można prowadzić (po francusku) łatwe, więc męczące, rozmówki na mdlące tematy „intelektualne”. Ludzie w Brazylii byli życzliwi, lecz cóż po ludziach, skoro nie potrafią ani uczestniczyć w niedolach wygnańca, ani ich prywatnym dokumencie zniechęcenia i porażenia wrażliwości to, co piękne, staje się przykre, a nawet odpychające. Całkiem na miejscu byłaby uwaga o neurotycznych reakcjach poety – pojawiających się w miejsce liście Tuwima poczekalnia przybiera kształt gigantycznego kurortu. Człowiek w takiej przestrzeni skazany zostaje na przymusowy odpoczynek: płynące dni wypełniają puste zdarzenia oraz rytualne rozmowy. Nadmiar bujnej natury, w której jednostka ludzka łatwo może się zagubić, wywołuje agorafobię, przeraża nadmierną skalą (czyżby Tuwim w tym miejscu spotykał się z Gombrowiczem opisującym Argentynę?). Nie czas też na „rozmowy intelektualne” – sztuczne, odgrywane, przykre z tego powodu, że tak dalece odbiegały od aktualnych zmartwień poety. W przelotnych kontaktach z przyjaźnie usposobionymi Brazylijczykami, z którymi nie można rozmawiać o sprawach istotnych, w sposób dotkliwy ujawnia się osamotnienie i obcość polskiego pisarza. Z Rio kuracjusz-wygnaniec nie wyjedzie uleczony. Zresztą w cytowanym liście do Wierzyńskiego zostaje postawiona kropka nad „i”: „O sobie nic nie mogę Ci powiedzieć. Jestem zrozpaczony, otępiały, osłupiały, bez żadnej wiary i nadziei na przyszłość”. Zachowała się fotografia Juliana Tuwima z czasów pobytu w Rio de Janeiro. Poeta, ubrany w czarny garnitur, siedzi samotnie na kamiennej ławce. Niewidzialną kotarą z powietrza oddzielony jest od ludzi, którzy oddają się radości plażowania. Nie interesuje się lokalnymi przyjemnościami, nie uczestniczy w zabawie, na pół nieobecny – spod ciemnych okularów spogląda w nieokreśloną dal. Postać poety można porównać do ptaka, który z dalekiej północy przyfrunął do krainy rozżarzonej słońcem. W różnych krajach i miejscach na Ziemi, we Francji, Portugalii, Brazylii i Stanach Zjednoczonych, nie opuszczało poety poczucie wyobcowania.„Nic mi z tej wymarzonej nad morzem urody” – wyznawał Kazimierz Wierzyński w Wierszu z Rio. W przypadku Juliana Tuwima odmowa odczuwania uroków brazylijskiego krajobrazu nie jest tak radykalna. Wszakże poeta w wysłanym ze Stanów Zjednoczonych (w 1946 roku) liście do Leopolda Staffa tak podsumowywał doświadczenia brazylijskie: „Najcudowniejszą przygodą uchodźczą było Rio de Janeiro. Do dziś mi się wierzyć nie chce, że taki cud może istnieć na ziemi”. Malowniczość miejsca przekracza zakres wyobrażeń ukształtowanych na studiowaniu krajobrazów europejskich. Dla porównania wspomnijmy o jedynym świadectwie poetyckim Jana Lechonia Rio de Janeiro. Ten wiersz, który chyba powstał już w Stanach, czytać należy nie tyle jako impresję, lecz raczej zamknięcie rocznego epizodu biograficznego, w którym zachwyt splatał się z doznaniami nostalgicznymi. Chrystus z góry Corcovado błogosławi „Tę ziemię czarodziejską, jak ogród zaklęty, / To miasto fantastyczne i błędne okręty, / Co wiozą smutnych ludzi, wygnanych z swej ziemi”. Trasy i dzieje zeszły z właściwego kursu, a błąkający się wygnańcy, ni to we śnie, ni w życiu, nigdy nie zaznają pełnej radości obcowania z nieznanym dotąd pięknem. Podobnie u Tuwima. Rozkosz oka zostaje przytłumiona przez smutek serca, a nostalgia, która każe podjąć wędrówkę wyobraźni w stronę przeszłości, odrywa uwagę piszącego od odbieranych przez zmysły wrażeń. Rio – kolorowe i kuszące – nie daje się w pełni ogarnąć i opisać. Kwiaty polskie, spóźniony o kilka epok poemat dygresyjny, podszyty jest autobiografią, a rekonstruowane fakty odsyłają do przeszłości. Dzieło, które zaczęło powstawać w Rio de Janeiro, przestrzeń kulturową własnej genezy spycha na plan dalszy. Otwiera się natomiast na obszary wspomnień – Łódź dzieciństwa, Warszawę lat męskich, a każdy, nawet najbardziej błahy szczegół opowieści, ma tutaj wartość cennego archeologicznego znaleziska. Tak oto gromadzone w kolekcje wyliczeń rzeczy i fakty mogą zmartwychwstać za pośrednictwem magii poetyckiego zdarzają się prywatne proroctwa. Nie ominęło to także Tuwima, który w mało znanym wierszu Do Artura Rubinsteina (1929), wirtuozerię i światowe koncerty słynnego pianisty porównuje z poetycką sztuką pamięci – z próbami poszukiwania stylu, w którym można by wyrazić wzruszenia przeszłości. Tak, jak Rubinstein „w Londynie, w Barcelonie, w Rio”, Tuwim wsłuchuje się we własne dzieciństwo. Już świadomie – w ostatnim z wymienionych miast – poeta podjął takie zadanie, przystępując do pracy nad Kwiatami polskimi. Literatura nostalgiczna zajmuje się tym, co uczuciowo bliskie dla piszącego, lecz nieobecne, utracone. Zatem nie zdumiewamy się zbytnio, że poeta zdawkowo potraktował doświadczenie brazylijskie i tylko niekiedy przywoływał realia topograficzne Rio de Janeiro, lokalny koloryt i brzmienie języka. W epizodzie z części drugiej poematu Tuwim z poetycką brawurą przedstawia dzieje pijanego rejsu transatlantykiem „Angola” – z Lizbony do Rio de Janeiro (tym samym statkiem płynął Piłsudski na Maderę). Z prawdziwej historii zachowało się w Kwiatach polskich jedynie kilka konkretów, kilka okruchów autobiografii: kajuta trzeciej klasy, „myrias myriadum” pcheł, błądzenie po pokładzie, picie whisky w eleganckim towarzystwie Jana Lechonia i księcia Romana Sanguszki. W poetyckiej relacji żegluga szybko przekształca się w wojaż fantasmagoryczny i „piekielny”, a po trosze – w awanturniczą przygodę. Oczywiście z pamiętników i powieści o emigrantach dowiedzielibyśmy się o wiele więcej na temat trudów podróży i wrażeń z pierwszego zetknięcia z nową ziemią, ale przecież Tuwimowi nie chodziło o spisywanie detali, lecz o stworzenie mitycznej wersji przygody z Ameryką Południową. Uzupełnieniem poetyckiego fantazjowania, liczącym się z realiami podróży, są listy do siostry poety – Ireny po różne poetyckie style, od beztroskiej błazenady po kosmiczną groteskę, Julian Tuwim oswaja wygnańcze dotkliwości. Uprawia poetycki kamuflaż, przymierza maski i kostiumy. Utożsamia się z portugalskim admirałem Pedro Alvaresem Cabralem – odkrywcą Brazylii. Relację o zjawiającym się przed oczami „dziwolądzie” stylizuje na kronikę z 1500 roku, cytuje i przekształca w serię efektownych wariacji Canto Negro Nicolása Guilléna, później postrzega własną podróż poprzez ryciny ilustrujące powieść Richarda Rotha Młody wygnaniec, którą poeta fascynował się w młodości. W każdym razie żegluga na „Angoli” ma być tajemnicza, dzika, nieprzewidywalna. Można powiedzieć, iż reakcja poety jest ekscentryczna, obronna, może nawet dziecinna. Ale na tym właśnie polega metoda, by odsunąć od siebie teraźniejszość i przyszłość. Skoro klepsydra czasu odwróciła się „do góry dnem”, a przestrzeń ziemska i gwiezdna przenicowała się na drugą stronę (na niebie rozbłysnął Krzyż Południa), to Brazylia odsłonić mogła tylko swe strony niezwykle. Oto Tuwima fantastyczna geografia, geologia, zoologia, botanika: „dziwoskały – dziwogady […] dziwodrzewa – dziwoptaki”. Nowe miejsce powitane zostaje po portugalsku – ekstatycznym okrzykiem i niepoważną pochwałą flagi brazylijskiej: „Viva Cruizero! Viva Whisky! / Viva Bandeira Nacional!”.Narracja poetycka o drugiej podróży morskiej z Rio de Janeiro na Manhattan (na statku „Uruguay”, w maju 1941 roku), będąca zamknięciem brazylijskiego epizodu biografii Tuwima, rozpoczyna się od opisu monumentalnej figury Chrystusa na górze Corcovado, przechodzi w apostrofy do Zbawiciela, by przekształcić się w antypapieską dygresję. Dopiero (na wzór Pana Tadeusza) genetyczny związek Kwiatów polskich z Rio de Janeiro został ujawniony w Epilogu tomupierwszego. Kwiaty brazylijskie to nie tylko egzotyczna replika kwiatów rodzimych, ale też dopełnienie chimerycznej budowy poematu. Właśnie w Epilogu bukiet brazylijski zostaje ułożony i związany. O ile Kazimierz Wierzyński w cytowanym już Wierszu z Rio nie chciał nawet pytać o to, jak nazywają się kwitnące brazylijskie drzewa, o tyle Tuwim fascynował się „wściekłą roślinnością” oraz „fantastycznymi kwiatami”, studiował też dziwne kształty drzew, swoiste fenomeny przyrodnicze, tak odległe od przyzwyczajeń europejskiego oka. Według Tuwimowego dowcipnego określenia brazylijskie drzewa to „instytucje botaniczne splątane lianami”. Poeta czerpał pełnymi garściami z portugalskich określeń botanicznych („Flor de Ipé, Jasmin de Cabo, Maracujà”), a także przywoływał topograficzne nazwy dzielnic Rio de Janeiro, tłumacząc pierwszy impuls twórczy („Z Copacabany, z Ipanemy, / z Tijuca, z Botofago, z Leme / wybuchła polskich słów kwiaciarnia”). Więcej jeszcze: wyczulony na brzmienie języka poeta smakował słowa. Brzmienia egzotyczne, dodajmy, tworzą świetne ornamenty w bogatym wystroju poetyckim nostalgicznych powrotów do kraju dzieciństwa. Jednakże widmowe Rio de Janeiro Juliana Tuwima nie zjawia się w pełnej widzialności. Raczej z kilku studiów, szybką kreską naszkicowanych, można utworzyć ideę tego miasta czy też mit miasta. Malownicza przestrzeń, tak piękna, że nierzeczywista, postrzegana jest jak jakiś odprysk Atlantydy lub miasto-cud wstępujące ku górze, wznoszące się do lotu. W Tuwimowej apostrofie pojawia się pochwala miejsca, w którym skumulował się nadmiar możliwości stworzenia. Takie miasto nie powinno istnieć, bo przekracza miary wyobraźni: Kto cię wymyślił? Kto wybredził? Chyba ocean swym bełkotem Wmówił cię brzegom łatwowiernym I wrzeźbił w ziemię cud bezmierny… A inni mówią – i uwierzę – Że to Stworzyciel na spacerze Pijanym krokiem Cię wytańczył… Zatem Rio to według poety kaprys natury oraz uwolniona od systematycznego planu kreacji boska improwizacja. Nie trzeba jednak zapominać, że dla Tuwima wojenna eskapada do Brazylii miała wartość dlatego, że wyzwoliła polskie słowo poetyckie. W PRL powroty do tamtych przeżyć były w wypowiedziach Tuwima nieliczne, raczej marginalne. Może poeta nie chciał wracać do tamtych przeżyć, ponadto uchodźstwo wojenne oraz emigracja okazywały się tematem ledwo tolerowanym. O cudach świata odległego poeta napomyka „prywatnie”, jakby mimochodem. Weźmy wyznania, które pojawiły się w rozmowie z Marią Szczepańską, opublikowaną w „Dzienniku Literackim” w listopadzie 1947 roku: „Szkoda, że nie mieliśmy czasu pomówić o Ameryce i Brazylii, tak prywatnie, nie do wywiadu. Rio de Janeiro… cóż to za miasto, mówią, że najpiękniejsze miasto świata…”. Tuwim dodaje jednak zdanie: „[…] dla mnie żadne Rio, dla mnie najpiękniejszą na kuli ziemskiej jest Warszawa”. Jeśli wpatrzymy się w ten punkt na małym kontynencie i rozważymy emocjonalne przywiązania poety, to okaże się, że tutaj doznanie piękna jest trudne, ponieważ łączy się z heroizmem i Kwiatach polskich tak brzmi coda poetycka: „Dziękuję. Muito obrigado / Za Rio i za wiersz wygnańczy”. Dla wygnańców i świadków historii wizja niezwykłego miasta utworzonego ze wzgórz i zatok, błękitu i powietrza, wydaje się nierealna, zbyt oddalona. Wyjazd Juliana Tuwima do Rio de Janeiro nie przypadł na czas szczęśliwy. Wolność i lotność wyobraźni ograniczają obowiązki poetyckie – wobec siebie i wobec wspólnoty, wyroki dziejów, niekorzystne obroty Ligęza, „Mówią, że najpiękniejsze miasto świata”. Julian Tuwim w Rio de Janeiro, „Topos” 2014, t. 21, nr 1–2, s. 15–22. Julian Tuwim"Chrystus miasta"Tańczyli na moście, Tańczyli noc całą. Zbiry, katy, wyrzutki, Wisielce, prostytutki, Syfilitycy, nożownicy, Łotry, złodzieje, chlacze wódki. Tańczyli na moście, Tańczyli do rana. Żebracy, ladacznice, Wariaci, chytre szpicle, Tańczyły tan ulice, Latarnie, szubienice, Hycle. Tańczyli na moście Dostojni goście: Psubraty. Starcy rozpustni, stręczyciele, Wstydliwi samogwałciciele, Wzięli się za ręce, Przytupywali, Grały harmonie, harmoniki, Do świtu grali, Tańczyli swój taniec dziki: Dalej, Dalej! Żarli. Pili. Tańczyli. A był jeden obcy, Był jeden nieznany, Patrzyli nań spode łba, Ramionami wzruszali, Spluwali. Wzięli go na stronę: Mówili, mówili, pytali. Milczał. Podszedł Rudy, czerwony: - Coś za jeden? Milczał. Podszedł drugi, bez nosa, Krościasty: - Coś za jeden? Milczał. Podszedł pijus, wycedził: - Coś za jeden? Milczał. Podeszła Magdalena: Poznała, powiedziała... Płakał...Ucichło. Coś szeptali. Na ziemię Interpretacja wiersza Chrystus miasta Tuwima Chrystus miasta - teza interpretacyjna Wiersz Chrystus miasta w groteskowy sposób przedstawia obraz ludzkiego upadku. Ale o wiele istotniejsza jest kwestia milczącej obecności siły moralnej, która jest w stanie wywołać przemianę w społeczności ludzi upadłych. Tytułowy Chrystus swoją obecnością wyraża współczucie i litość. Z jego milczenia wyrasta siła będąca w stanie dokonać przemiany - jej wyrazem jest reakcja ludzi. Argumentacja w powiązaniu z funkcjami środków w wierszu Chrystus miasta Obraz poetycki naszkicowany w utworze ma charakter groteskowy, co widać już w początkowych strofach. Tańczyli na moście, Tańczyli noc całą. Zbiry, katy, wyrzutki, Wisielce, prostytutki, Syfilitycy, nożownicy, łotry, złodzieje, chlacze wódki. Taniec na moście trwający przez całą noc (opisany dwoma paralelnymi zdaniami określającymi miejsce i czas) oraz wyliczenia uczestników tego zdarzenia (ludzie z marginesu społecznego, męty społeczne, przestępcy itd.) - to wszystko tworzy niepokojącą i absurdalną wizję jakiegoś społecznego szaleństwa, tym bardziej, że w pewnym momencie do tańca włączają się jeszcze inne elementy: oprócz żebraków, ladacznic, wariatów i szpicli ... Tańczyły tan ulice, Latarnie, szubienice, Szalony taniec obejmuje więc cały świat, co w jakiejś mierze może się kojarzyć z apokaliptycznością. Kolejna strofa określa sytuację liryczną (most), a następna - podobnie jak poprzednie - zawiera wyliczenia, z tą różnicą, że obok rzeczowników, zaczynają się pojawiać przymiotniki i czasowniki. A sam początek tej strofy zbudowany jest na zasadzie ostrego kontrastu ironicznego - tańczący określeni zostali jednocześnie jako dostojni gości i psubraty. Tańczyli na moście Dostojni goście: Psubraty: Starcy rozpustni, stręczyciele, Wstydliwi samogwałciciele, Wzięli się za ręce, Przytupywali, Grały harmonie, harmoniki, Do świtu grali, Tańczyli swój taniec dziki: Dalej, Dalej! Żarli. Pili. Tańczyli. Obraz poetycki staje się uszczegółowiony: uczestnicy tańca biorą się za ręce, przytupują. Słychać zachętę (Dalej, Dalej!). Na koniec poeta wprowadził oddzielone przecinkami czasowniki (Żarli. Pili. Tańczyli), co intensyfikuje wymienione czynności, pokazuje zaangażowanie tańczących w tę swoistą konsumpcję. Wzmacnia to również forma potoczna czasownika jeść - żarli. Powrót na stronę JULIAN TUWIM » Informacje » Julian Tuwim Julian Tuwim (ur. 13 września 1894 w Łodzi, zm. 27 grudnia 1953 w Zakopanem) – polski poeta żydowskiego pochodzenia, pisarz, autor wodewili, skeczy, librett operetkowych i tekstów piosenek, jeden z najpopularniejszych poetów dwudziestolecia międzywojennego. Współzałożyciel kabaretu literackiego „Pod Picadorem” i grupy poetyckiej „Skamander”. Bliski współpracownik tygodnika „Wiadomości Literackie”. Tłumacz poezji rosyjskiej, francuskiej, niemieckiej oraz łaciny. Brat polskiej literatki i tłumaczki Ireny Tuwim, kuzyn aktora kabaretowego i piosenkarza Kazimierza "Lopka" Krukowskiego. Jego bratem stryjecznym był aktor Włodzimierz Boruński. Podpisywał się ponad czterdziestoma pseudonimami Oldlen, Tuvim, Schyzio Frenik, Wim, Roch Pekiński. Życiorys Lata młodości (1894–1916) Urodził się 13 września 1894 w Łodzi, przy ul. Widzewskiej 44, w mieszczańskiej rodzinie zasymilowanych Żydów. W latach 1904–1914 uczęszczał do Męskiego Gimnazjum Rządowego w Łodzi. Na początku uczył się słabo, nie okazywał zainteresowania przedmiotami ścisłymi, zwłaszcza matematyką, przez co powtarzał szóstą klasę. W 1905, z powodu przetaczającej się przez Łódź rewolucji, rodzina Tuwimów musiała opuścić miasto i schronić się na pewien czas we Wrocławiu. Zadebiutował w 1911 przekładem na esperanto wierszy Leopolda Staffa. W roku 1913 miał miejsce jego właściwy debiut poetycki, wiersz Prośba opublikowany został w Kurierze Warszawskim. Utwór poeta podpisał inicjałami St. M., poznanej w 1912, swojej przyszłej żony Stefanii Marchwiówny. Pobyt w Warszawie (1916–1939) W 1916, z myślą rozpoczęcia studiów, przeniósł się do Warszawy. Studiował prawo i filozofię na Uniwersytecie Warszawskim (1916–1918), ukończył jedynie po ich jednym semestrze. W trakcie studiów rozpoczął współpracę z czasopismem Pro Arte et Studio. Był jednym z założycieli grupy poetyckiej Skamander w 1919. 30 kwietnia 1919 poślubił Stefanię Marchew. W czasie wojny polsko-bolszewickiej pracował w Biurze Prasowym Wodza Naczelnego Józefa Piłsudskiego. W młodości inspirował się twórczością Leopolda Staffa (pisał o tym w swych pamiętnikach). Członek założyciel Związku Artystów i Kompozytorów Scenicznych (ZAiKS). Życie na obczyźnie (1939–1946) W 1939 wyemigrował przez Rumunię, Włochy do Francji. Wspólnie z Janem Lechoniem, Antonim Słonimskim, Kazimierzem Wierzyńskim oraz Mieczysławem Grydzewskim (określanymi jako poeci satelici) spotykali się w paryskiej kawiarni Café de la Régence. W obliczu kapitulacji Francji latem 1940 i osobistego zagrożenia, Tuwim, razem z Lechoniem, udali się przez Hiszpanię do Lizbony, a następnie do Rio de Janeiro (Brazylia), gdzie dołączył do nich Kazimierz Wierzyński. Ostatecznie wspólnie też wyjechali do Nowego Jorku, gdzie poeta mieszkał przez blisko pięć lat (1942–1946). Tuwim z Oskarem Lange pisali dla pism Nowa Polska oraz Robotnik, natomiast Wierzyński oraz Lechoń utworzyli Tygodnik Polski. Z kolei Grydzewski wyjechał do Londynu, gdzie pozostał redaktorem naczelnym demokratyczno-liberalnego tygodnika Wiadomości Polskie, Polityczne i Literackie, a po wojnie Wiadomości, odpowiednika krajowych Wiadomości Literackich. Członkowie grupy poetyckiej Skamander stanowili pierwszą, wielką falę emigracji polskich literatów i poetów. Przyczyną rozpadu grupy były prosowieckie sympatie Tuwima. Ostatnie lata w Polsce (1946–1953) Do Polski Tuwim wrócił w czerwcu 1946 roku i stał się osobowością chronioną, adorowaną i uprzywilejowaną przez ówczesne władze. Został okrzyknięty poetą państwowym. W tym samym roku Tuwimowie adoptowali córkę Ewę. W latach 1947–1950 pełnił funkcję kierownika artystycznego Teatru Nowego. Po wojnie Tuwimowie otrzymali opuszczony dom w Aninie przy ul. Zorzy 19, gdzie mieszkali wraz z Ireną Tuwim. Dom ten po śmierci Tuwima nabył Piotr Jaroszewicz. W ostatnich latach życia Tuwim stworzył niewiele wierszy; czasami tylko ulegał prośbom zaprzyjaźnionych redaktorów, potrzebujących wierszy na rocznicowe okazje. Zajmował się tłumaczeniami i zbieraniem kuriozów literackich, które publikował w miesięczniku „Problemy” w cyklu „Cicer cum Caule”. Rodzina Ojciec poety, Izydor Tuwim (ur. 22 lipca 1858 w Kalwarii, zm. 1935), ukończył szkołę w Królewcu, następnie studiował w Paryżu, znał kilka języków obcych. Był urzędnikiem i korespondentem Azowsko-Dońskiego Banku Handlowego. Zmarł w 1935 i jest pochowany na nowym cmentarzu żydowskim w Łodzi. Matka, Adela z Krukowskich (ur. 9 stycznia 1872 w Mariampolu, zm. 1942), była córką właściciela drukarni, pochodziła z rodziny inteligenckiej, jej czterej bracia byli adwokatami oraz lekarzami. Po śmierci męża popadła w poważną chorobę psychiczną, próbowała popełnić samobójstwo. Ostatni okres życia spędziła w szpitalu dla psychicznie chorych w Otwocku. Podczas likwidacji otwockiego getta została zastrzelona przez Niemców 19 sierpnia 1942. Żonę, Stefanię Marchew (1894–1991), poślubił 30 kwietnia 1919 w Wielkiej Synagodze w Łodzi. Po powrocie z emigracji adoptowali córkę Ewę, która w 2006 założyła "Fundację im. Juliana Tuwima i Ireny Tuwim". Celem Fundacji jest udzielanie pomocy niepełnosprawnym i nieuleczalnie chorym dzieciom oraz niepełnosprawnej i nieuleczalnie chorej młodzieży, a także sprawowanie opieki nad dorobkiem artystycznym poety oraz jego siostry. Stan zdrowia Julian Tuwim przez znaczną część swego życia cierpiał na zaburzenia nerwicowe (agorafobia, nerwica wegetatywna) i depresję, które ograniczały jego normalne funkcjonowanie i pracę. Śmierć Zmarł 27 grudnia 1953 w pensjonacie ZAiKS-u "Halama" w Zakopanem na atak serca. Pochowany jest na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach w Warszawie. Twórczość Autor tekstów kabaretowych, rewiowych i librecista oraz autor tekstów politycznych. Współautor i redaktor pism literackich i satyrycznych (Skamander, Wiadomości Literackie, Cyrulik Warszawski). Tłumacz literatury rosyjskiej, Aleksandra Puszkina (Jeździec miedziany, Połtawa), W. Majakowskiego (Obłok. w spodniach). Autor popularnych wierszy dla dzieci, Lokomotywa, Ptasie radio, Pan Hilary, Słoń Trąbalski, Bambo. Bibliofil i kolekcjoner kuriozów (Czary i czarty polskie, Pegaz dęba, Cicer cum caule). Znany był ze swojego specyficznego humoru objawiającego się bystrością umysłu i świeżością. Świeżości tej szukał najczęściej w języku – głównym orężu modernizmu, a szczególnie postmodernizmu. Swe badania językowe rozpoczął od nauki esperanto jeszcze w latach gimnazjalnych. Tłumaczone na esperanto wiersze Staffa, a także Testament mój (Mia testamento) Juliusza Słowackiego i inne wiersze zostały opublikowane na łamach Esperantysty Polskiego (Pola Esperantisto). W późniejszych badaniach nad językiem tworzył neologizmy. Podobnie jak B. Leśmian, A. Wat i S. Młodożeniec, tworzył tak zwany język pozarozumowy (zaum), którego poznanie miało być aprioryczne i zgodne ze skojarzeniami każdego odbiorcy. Próby te wyraził w Słopiewniach. Poezja Tuwima uważana jest za jedną z najtrudniejszych ze względu na częste gry słów, zwielokrotnienia znaczeń jednego wyrazu poprzez inne, nie zawsze jasne podkreślenia niektórych słów w zdaniu jakby było ono niedokończone. Ogromna giętkość i błyskotliwość tego języka przyjmuje często koloryt humorystyczny, jak w Balu w Operze. Słowa przyjmują cechy opisywanej rzeczywistości (np. mistrzowsko zastosowana została rytmika i szelest polskich słów w Lokomotywie, przez co jest to wiersz-onomatopeja). Oprócz dzieł charakteryzujących się niebywałym pięknem i kulturą słowa, Julian Tuwim tworzył także wiersze pisane językiem potocznym, czy wprost wulgarnym (np. "Do prostego człowieka" czy "Wiersz, w którym autor grzecznie, ale stanowczo uprasza liczne zastępy bliźnich, aby go w dupę pocałowali"). Jedynym właścicielem autorskich praw majątkowych wszystkich utworów poety oraz jego siostry Ireny Tuwim-Stawińskiej jest Fundacja im. Juliana Tuwima i Ireny Tuwim, założona w 2006 r., przez córkę Tuwima Ewę Tuwim-Woźniak. Odznaczenia, nagrody i wyróżnienia Order Sztandaru Pracy I klasy (1949) Złoty Wawrzyn Akademicki (1935) Nagroda Literacka miasta Łodzi – dwukrotnie (1928, 1949) Nagroda polskiego PEN Clubu (1935) Nagroda Państwowa I stopnia (1952) Doktorat honoris causa Uniwersytetu Łódzkiego (1949) Najważniejsze dzieła Juwenilia (1911–1918) – wczesne próby poetyckie, sam Tuwim nigdy ich nie wydał. Czyhanie na Boga (1918) Sokrates tańczący (1920) Siódma jesień (1921) Pogrzeb prezydenta Narutowicza(1922) Wierszy tom czwarty (1923) Czary i czarty polskie (1924) Wypisy czarnoksięskie (1924) A to pan zna? (1925) Czarna msza (1925) Tysiąc dziwów prawdziwych (1925) Słowa we krwi (1926) Tajemnice amuletów i talizmanów (1926) Strofy o późnym lecie Rzecz czarnoleska (1929) Do prostego człowieka (1929) Jeździec miedziany (1932, przekład Puszkina) Biblia cygańska i inne wiersze (1932) Jarmark rymów (1934) Polski słownik pijacki i antologia bachiczna (1935) Treść gorejąca (1936) Bal w Operze (1936, wyd. 1946) Wiersz, w którym autor grzecznie, ale stanowczo uprasza liczne zastępy bliźnich, aby go w dupę pocałowali (1937) Lokomotywa (1938) Kwiaty polskie (1940–1946, wyd. 1949) Pegaz dęba, czyli panopticum poetyckie (1950) Piórem i piórkiem (1951) Cicer cum Caule (1949–1953) Rzepka (1952) Tuwim w piosenkachPiosenki powstałe na podstawie utworów Juliana Tuwima, bądź specjalnie pod tym kątem napisane przez autora (alfabetycznie): Absztyfikanci Grubej Berty, piosenkę wykonał zespół Bez Jacka Berlin 1913, śpiewa do muzyki własnej Leszek Długosz Całujcie mnie wszyscy w dupę, Fokus w ramach projektu Poeci Chrystus miasta, Buldog na płycie Chrystus miasta Co nam zostało z tych lat?, śpiewa Chór Dana, Mieczysław Fogg Do prostego człowieka, piosenkę nagrały zespoły Liberum Veto, Włochaty oraz Akurat Do generałów, Buldog, na płycie Chrystus miasta Figielek, kompozycja Miłosz Bembinow, śpiewa Magda Polańska, chórki Agatka Chodyra Grande valse brillante (fragm. poematu Kwiaty polskie), muz. Z. Konieczny, śpiewa Ewa Demarczyk, ostatnio J. Steczkowska, J. Radek, Michał Bajor Humoreska, Buldog, na płycie Laudatores Temporis Acti Ja śpiewam piosenki, Hanka Ordonówna, Barbara Muszyńska, Halina Kunicka oraz Violetta Villas Jeżeli, śpiewa Czesław Niemen Kamienice, Buldog, na płycie Chrystus miasta Kobiece, śpiewa K. "Grabaż" Grabowski z zespołem Strachy na Lachy Kotek, kompozycja Miłosz Bembinow, śpiewa Magda Polańska i Iza Sobieraj Litania, Buldog, na płycie Laudatores Temporis Acti Lokomotywa, Trudny rachunek, Dwa Michały, muzyka Jarek Kordaczuk, śpiewa Basia Raduszkiewicz Lokomotywa, wykonuje Lilu w ramach projektu Poeci Miejscowa idiotka z tutejszym kretynem, muzyka i śpiew Grzegorz Turnau Mieszkańcy, Buldog, na płycie Chrystus miasta Miłość ci wszystko wybaczy, muz. Henryk Wars, śpiewa Hanka Ordonówna, Jerzy Czaplicki, ostatnio również Kayah, Tatiana Okupnik Na pierwszy znak, śpiewa Hanka Ordonówna, ostatnio Czarno-Czarni Nędza, Buldog, na płycie Chrystus miasta Niczyj, Buldog, na płycie Laudatores Temporis Acti O chorym synku, Buldog, na płycie Chrystus miasta Ostry erotyk, Buldog, na płycie Chrystus miasta Prośba o piosenkę, zespół Amanita Muscaria Pomarańcze i mandarynki (wiersz pt. Sen złotowłosej dziewczynki), śpiewa Marek Grechuta Pokoik na Hożej, śpiewa Zofia Terné, Hanna Orsztynowicz Tomaszów, muz. Z. Konieczny, śpiewa Ewa Demarczyk, ostatnio J. Radek, Marysia Sadowska Trawa, Wagabunda, ZHP; także zespół Pustki na albumie Kalambury Ty, Buldog, na płycie Chrystus miasta Venus, Buldog, na płycie Laudatores Temporis Acti W Poroninie, śpiewa Paweł Kukiz i grupa Piersi Wiersz, w którym..., punkowa interpretacja utworu przez zespół KBTW? Wiosna, piosenkę wykonuje sopocki zespół Ćma Wspomnienie, muz. M. Sart, śpiewa Czesław Niemen, Grzegorz Turnau, Janusz Radek, Kobranocka Z wierszy o państwie I–IV, Buldog, na płycie Laudatores Temporis Acti Zadymka, Grzegorz Turnau, na płycie Historia pewnej podróży Znów to szuranie, w ramach projektu Poeci W 2008 r. nakładem wytwórni 4ever Music ukazała się składanka Co nam zostało z tych lat? Piosenki Juliana Tuwima. Pieśni, utwory kameralne i symfonie do wierszy Tuwima Karol Szymanowski – Słopiewnie na głos i fortepian op. 46bis (1921) Witold Lutosławski – Piosenki dziecinne na głos i fortepian: Taniec, Rok i bieda, Kotek, Idzie Grześ, Rzeczka, Ptasie plotki (1947); także w oprac. na głos i orkiestrę (1952) Witold Lutosławski – Spóźniony słowik na głos i fortepian (1947) lub głos i orkiestrę kameralną (1952) Witold Lutosławski – O Panu Tralalińskim na głos i fortepian (1947) lub głos i orkiestrę kameralną (1952) Henryk Mikołaj Górecki – Ptak, nr 3 z cyklu Trzy pieśni op. 3 (1956) Henryk Mikołaj Górecki – Pieśni o radości i rytmie op. 7 (1956/1960), zatytułowane cytatem z Tuwima; Henryk Mikołaj Górecki – Epitafium op. 12 na chór i orkiestrę do ostatnich słów poety (1958) Krzysztof Meyer – Quartettino na sopran, flet, wiolonczelę i fortepian (1966) Krzysztof Meyer – II Symfonia, do fragmentu Biblii cygańskiej (1967) Krzysztof Meyer – Spiewy polskie na sopran i orkiestrę: Swit, Dwa wiatry, Rzeź brzóz, Akacje, Motyle, Suma jesieni (1974) Miejsca w Łodzi związane z Tuwimem ul. Widzewska 44 – miejsce urodzenia (obecnie ul. J. Kilińskiego 46) ul. Szulca 5 (obecnie al. 1 Maja) – kamienica, w której mieszkał w młodości ul. Dzielna 50 (obecnie ul. Narutowicza 56) – kamienica, w której mieszkał w młodości ul. Andrzeja 42 (obecnie ul. Struga) – kamienica w której mieszkał ul. H. Sienkiewicza 46 – adres Gimnazjum Męskiego, do którego uczęszczał (obecnie III Liceum Ogólnokształcące im. T. Kościuszki) ul. Piotrkowska 104 – "Ławeczka Tuwima" ul. Moniuszki – pomnik Tuwima Cmentarz żydowski przy ul. Brackiej – można tu znaleźć mogiły rodziców Tuwima Pałac Młodzieży im. Juliana Tuwima w Łodzi Zobacz też Pozostali Skamandryci Antoni Słonimski Jarosław Iwaszkiewicz Kazimierz Wierzyński Jan Lechoń Hasła powiązane z Tuwimem Szpilki (czasopismo) Galeria Wielkich Łodzian Ławeczka Tuwima Polska nowela fantastyczna Ulica Juliana Tuwima w Olsztynie Inne Polscy autorzy palindromów Ocena artykułu przez internautów Średnia ocena: liczba ocen: 5 Julian Tuwim urodził się w 1894 r. w Łodzi. Poeta polski tworzący w okresie dwudziestolecia międzywojennego. Dzieciństwo spędził w rodzinnej Łodzi. Potem przeniósł się do Warszawy i tam rozpoczął studia (prawo i filozofia). Współzałożyciel słynnej grupy poetyckiej „Skamander”, a także opiniotwórczego tygodnika „Wiadomości Literackie”. Współpracował z wieloma innymi czasopismami, gazetami i organizacjami artystycznymi tego czasu. W czasie trwania II wojny światowej przebywał na emigracji (Francja, Portugalia, Brazylia, USA). Najważniejsze zbiory poezji Tuwima to Czyhanie na Boga (1918), Sokrates tańczący (1920), które stanowiły (wraz z tomikami pozostałych skamandrytów) zwrot do poezji potocznej i zamknięcie martyrologii i tematyki patriotycznej. Cenny jest też dorobek translatorski Tuwima (przekładał głównie język rosyjski i angielski). Do najważniejszych jego utworów należą: Do krytyków – wczesny wiersz Tuwima, w którym wyraźnie zaznaczona zostaje nowa powojenna postać i rola poezji. Odcinać się ona mianowicie powinna zdaniem skamandrytów od martyrologii, cierpienia, niewoli, patriotycznych i patetycznych słów, a ma sławić piękno świata, wyrażać radość i podejmować najbardziej prozaiczne tematy. Sitowie – wiersz, w którym podjęty zostaje autotematyzm (tj. poezja o tworzeniu poezji). Podmiot liryczny powraca myślami do swego dzieciństwa i wspomina kępy przybrzeżnego sitowia, ich wijące się łodygi, układające się we wzory. Na ten pierwotny, naiwny, dziecięcy ogląd świata nakłada się wizja poety – który zestawia ze sobą słowa i nadaje im nowe znaczenia. Proces twórczy ukazany jest tu jako silna wewnętrzna potrzeba. Poezja rodzi się w trudach i bólach, zaś talent poetycki jest zarówno darem, jak i uciążliwym brzemieniem. Rzecz czarnoleska – wiersz przedstawia klasyczne rozumienie poezji. Poprzez wskazanie na Jana Kochanowskiego przywołuje się tu tradycję literacką, z której bierze swoje korzenie cała późniejsza poezja polska. Pochwała harmonii, ładu, porządku i jasności znaczeń oraz podkreślenie wartości poezji – nadaje ona nowe znaczenia słowom, formułując ze zwykłych wyrazów przekaz artystyczny. Wiosna. Dytyramb – manifest poetycki tryskający witalizmem, pochwałą życia. Tuwim odwołuje się tu od dominującej dotąd tradycji martyrologicznej i podejmowania w poezji poważnych tematów. Opisuje radość ludzi biegających po ulicach, beztroskę, zachwyt miastem i jego mieszkańcami, także biologią i popędem płciowym. Obrazowanie bardzo prozaiczne, niekiedy wtręty niestosowne czy wręcz wulgaryzmy. Sztandarowy wczesny utwór skamandrycki. Bal w operze – poemat satyryczny, krytykujący elity polskiego społeczeństwa – zwłaszcza ich życie towarzyskie i nieudolną politykę. Liczne elementy groteskowe i karykaturalne. Obraz balu wytwornego towarzystwa zestawionego z biedą, rozpowszechnioną propagandą i obłudą. Na końcu obrazy wizyjne o wydźwięku apokaliptycznym. Utwór pisany bardzo barwnym, plastycznym i dynamicznym językiem. W znacznym stopniu dzieło ocenzurowano, w całości wydrukowano je dopiero po wojnie. Kwiaty polskie – próba odrodzenia zapomnianego gatunku literackiego – poematu dygresyjnego. Utwór silnie autobiograficzny – poeta próbuje w nim odwzorować realia Łodzi i Warszawy w czasie swojego dzieciństwa i dojrzewania. Fabuła poematu jedynie lekko zarysowana, szkicowa, fragmentaryczna (nie został on zakończony). Dominacja żywiołu refleksyjnego, obserwacji o charakterze osobistym, liryzmu. W pewnym stopniu podjęte są w dziele także treści poważniejsze – krytyka nietolerancji i nacjonalizmu oraz wezwanie do walki z okupantem. Julian Tuwim zmarł w Zakopanem w 1953 roku. Wypracowania "Chrystus miasta" - Julian Tuwim "Ojczyzna moja wolna, wolna ... Więc zrzucam z ramion płaszcz Konrada" - Julian Tuwim jako czołowy Skamandryta wobec deklaracji Antoniego Słonimskiego Julian Tuwim "Ślepcy". Pośród dnia - Julian Tuwim

chrystus miasta julian tuwim tekst